"Polska jest najbliższym partnerem Ameryki, biorąc pod uwagę to, że prezydentem jest teraz Trump. Podczas rozmów odbytych tutaj w Waszyngtonie usłyszałem, że Ameryka nigdy nie zrezygnuje z dobrych relacji z Polską. To nie były gadki, by kogoś zbyć. Centralna Europa, Polska, przez swój wymiar i położenie geopolityczne, jest bardzo ważna" - powiedział na antenie Republiki Dominik Tarczyński, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Wczoraj miało miejsce zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wydarzenie było okazją do rozmów o sprawach ważnych nie tylko dla USA, ale i Europy - a w tym Polski. Kulisami takich rozmów podzielił się z widzami Republiki Dominik Tarczyński, eurodeputowany PiS, który brał udział historycznym dla USA momencie.
W rozmowie z red. Michałem Rachoniem, Tarczyński wskazał, że osoby wchodzące w skład administracji amerykańskiej, doskonale wiedzą, co dzieje się obecnie w Polsce.
Administracja i ludzie, którzy zajmują się polityką, którzy są świadomi pewnych procesów - wiedzą o tym, co dzieje się w Polsce. Wiedzą bardzo dobrze. Osoby odpowiedzialne za wymiar sprawiedliwości wiedzą, co dzieje się u nas. Moja obecność tutaj nie jest tutaj jakąś wycieczką dla dobrego samopoczucia, formą zabawy, ale formą załatwiania bardzo ważnych spraw. Po pierwsze - dyskusja o tym, jak Ameryka widzi Europę Środkową, jak widzi Polskę w zmieniającym się świecie.Rozwój i zmiany technologiczne, rozwój cywilizacji, misja Muska to rzeczy, które będą przekładać się na jakość naszego życia, życia naszych dzieci i wnuków. To dzieje się znacznie szybciej niż nam się wydaje.
I kontynuował: "jesteśmy (mówię o sobie) pokoleniem, które pamięta świat bez internetu, pamięta świat bez komórki, a jesteśmy w momencie, w którym mówimy o zatknięciu flagi na Marsie. Ten postęp jest bardzo szybki. Jeżeli Polska nie wbije się teraz w bardzo dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi, tylko będzie się obrażać, obrażać prezydenta, mówić o nim niepojęte rzeczy - np. o tym, że był rosyjskim agentem i inne brednie, to Polska pozostanie w okresie lat 80. a USA będą wbijać flagę na Marsie".
"Po to tutaj jestem, abyśmy byli w trendzie rozwijających się państw. Trzeba budować relacje i po to tutaj jestem" - podkreślił.
Michał Rachoń mówił również, że podczas wizyty w Waszyngtonie słyszał niejednokrotnie pytania o znaczenie kwestii rosyjskich wpływów w Polsce. I jak zaznaczył - pytania te dotyczyły kwestii tego, na ile działania podejmowane przez polski rząd, są związane z bagażem wcześniejszych doświadczeń Donalda Tusk. Mowa o doświadczeniach politycznych, mających związek z jego współpracą z... Niemcami, w czasie resetu relacji polsko-rosyjskich.
Ten temat bezpieczeństwa jest kolejnym powodem mojej satysfakcji. Polska jest najbliższym partnerem Ameryki, biorąc pod uwagę to, że prezydentem jest teraz Trump. Podczas ważnych rozmów odbytych tutaj usłyszałem, że Ameryka nigdy nie zrezygnuje z dobrych relacji z Polską. To nie były gadki, by kogoś zbyć. Centralna Europa, Polska, przez swój wymiar i położenie geopolityczne, jest bardzo ważna. Niemcy i Rosja zawsze były zagrożeniem.
I jak ocenił - "oczywistym jest to, że konserwatywna Ameryka pod przywództwem Trumpa będzie walczyć o to, aby takie kraje konserwatywne, w takim położeniu geograficznym jak Polska, miały coś do powiedzenia w stosunkach z Rosją. I oczywistym jest to, nie muszę nikogo przekonywać, jak ja oceniam relacje Donald Tusk, rząd Platformy Obywatelskiej - Rosja. Reset pokazał to bardzo dobrze".
Mamy doświadczenia tego, co stało się z komisją, która miała wyjaśniać wpływy rosyjskie. Widzieliśmy co się z nią stało, gdy PO objęła rząd w Polsce. Jest to dla mnie jednoznaczne, że bezpieczeństwo, wpływy rosyjskie, imigracja, to trzy tematy, które będą kluczowe.