Pan Manfred Weber nie ma teraz odwagi, by bronić swojego stanowiska w debacie z polskim premierem. Wmieszał się w polską politykę, a próbuje przekonywać, że mieszać się nie chce. To spektakl hipokryzji i obłudy - ocenia w rozmowie z niezalezna.pl dr hab. Krzysztof Szczucki, prezes Rządowego Centrum Legislacji.
Manfred Weber w wywiadzie dla telewizji ZDF zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość "będzie zwalczane". Dodał też, że "każda partia musi zaakceptować państwo prawa; to jest zapora przeciw przedstawicielom PiS-u w Polsce, którzy systematycznie atakują państwo prawa i wolne media".
Błyskawicznie po publikacji, głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Wskazał, że "jeśli Niemcy otwarcie przyznają, że będą ingerować w wybory w Polsce, to niech staną z otwartą przyłbicą". Zaapelował do Webera o to, by "stanął do debaty".
Pracownicy Webera przekazali portalowi Politico, iż Niemiec nie weźmie udziału w debacie.
„Nie mieszamy się w to” – odpowiedzieli dziennikarzom.
Konfrontację polskiego premiera i przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej skomentował dla niezalezna.pl prezes Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki.
- Ani pan Manfred Weber, ani inny niemiecki polityk nie ma prawa do arbitralnej oceny stanu polskiej praworządności i działań polskiego rządu. Czy praworządne jest unikanie wypłat reparacji za straty wojenne? Takie pytanie wypadałoby zadać panu Weberowi - mówi nam.
Wskazuje, że przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, trudno utrzymać nerwy na wodzy w Europejskiej Partii Ludowej. - Widać ich rzeczywiste intencje. Cały mechanizm Europejskiej Partii Ludowej, a po części także Komisji Europejskiej, jest zaprzęgnięty do tego, aby zmienić w Polsce władzę - wskazuje.
I dalej: "pan Manfred Weber nie ma teraz odwagi, by bronić swojego stanowiska w debacie z polskim premierem. Wmieszał się w polską politykę, a próbuje przekonywać, że mieszać się nie chce. To spektakl hipokryzji i obłudy.".
Szczucki dopytywany o podmiotowość lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska w tym konflikcie, odpowiada:
"Specjalnie mu nie współczuję, bo sam w tej roli się ustawił. On już od dawna nie ma żadnej politycznej podmiotowości. Potwierdzenie tego znajdujemy w ujawnianych faktach, dotyczących jego rządów, kiedy konsekwentnie uprawiał reset w relacjach z Rosją. Wydaje się, że takie właśnie było oczekiwanie Berlina. Sam Tusk żadnej podmiotowości wtedy nie wykazał i nie wykazuje jej teraz".