Według najnowszego sondażu autorstwa pracowni Elabe 48 procent respondentów uważa, ze Emmanuel Macron będzie wybrany na drugą kadencją. Według tego sondażu jedynie 14 procent respondentów wierzy w zwycięstwo Marine Le Pen i Valérie Pécresse, a tylko 6 procent respondentów - w triumf Erica Zemmoura. - Kolejne sondaże pokazują jednak, że coraz więcej Francuzów jest niezadowolonych z braku deklaracji urzędującego prezydenta co do jego intencji dotyczących ubiegania się o reelekcje. Sytuacja ta przyczynia się do powolnej utraty poparcia przez Macrona. Ludzie chcą wiedzieć na trzy miesiące przed wyborami, czy Macron wystartuje w wyborach prezydenckich - mówi francuski komentator "Codziennej" Zbigniew Stefanik.
Eksperci oraz dobrze poinformowani dziennikarze prognozują, ze urzędujący prezydent Emmanuel Macron będzie czekał tak długo, jak to możliwe, aby przedstawić swoje zamiary dotyczące startu w kwietniowych wyborach.
- O ile w ubiegłym tygodniu wszystko wskazywało na to, ze Emmanuel Macron nie będzie ubiegał się o reelekcję, to spadająca liczba hospitalizacji zakażonych Covidem powoduje, że obóz prezydencki nadal nie podjął definitywnej decyzji. Według epidemiologów Francja przechodzi obecnie przez szczyt fali Omicrona, a koniec stycznia tego roku ma przynieść nad Sekwaną znaczący spadek zarówno nowych zakażeń Covidem, jak również hospitalizacji. Nadal według epidemiologów sytuacja ma się znacząco poprawić we Francji w marcu tego roku, czyli jeszcze miesiąc przed wyborami prezydenckimi. Jeśli ten scenariusz miałby się potwierdzić, to wówczas obóz prezydencki nie byłby zmuszony wprowadzić kolejnych restrykcji (np. nie byłby zmuszony zadekretować jakiejś formy przymusu szczepień dzieci), a być może od marca cześć restrykcji mogłoby zostać zniesiona, co znacząco poprawiłoby notowania urzędującego prezydenta
- mówi dla portalu Niezależna.pl Zbigniew Stefanik.
Czasu na zgłoszenie startu w kwietniowych wyborach prezydenckich we Francji zostało jednak bardzo niewiele. Zgodnie z francuskim prawem wyborczym rejestracja kandydatury w wyborach prezydenckich może mieć miejsce najpóźniej do połowy lutego 2022 roku.
Jednak pandemia to nie jedyny polityczny problem, któremu musi obecnie stawiać czoła obóz polityczny macronistów. Wszystko wskazuje na to, że minister edukacji stał się dużym politycznym obciążeniem ze względu na ogłoszenie obostrzeń pandemicznych we francuskich szkołach podczas kilkudniowego urlopu na Ibizie.
Media kilka dni temu poinformowały, że na początku stycznia tego roku, czyli w najtrudniejszych momentach pandemicznych nad Sekwaną, Jean-Michel Blanquer wyjechał na czterodniowy urlop na Ibizę
- zauważa Stefanik.
Co więcej wszystko wskazuje na to, że w obozie rządzącym wzrasta konflikt pomiędzy urzędującym prezydentem Emmanuelem Macronem a byłym premierem Edouardem Philippem (czyli kandydatem typowanym na zastępcę Macrona w wyborach prezydenckich w przypadku jego rezygnacji z ubiegania się o reelekcję).
Edouard Philippe zrezygnował ze stanowiska premiera w najlepszym dla siebie momencie w maju 2020 roku. Wiadomo, że miał swoje ambicje polityczne, czego dowodzi m.in. utworzenie w październiku 2021 roku ugrupowania centro-prawicowego Horizons. Philippe chce być jednym z filarów obozu politycznego macronistów.
Prezydent Francji tego nie chce, ponieważ traktuje Philippe jako poważną konkurencję.
Jak zauważa ekspert ds. Francji, dobrze poinformowane źródła donoszą, że od kilku dni Edouard Philippe już nie jest zapraszany na spotkania kierownictwa obozu rządzącego poświęcone najważniejszym decyzjom politycznym co do strategii politycznej Macronistów.