Fakt braku wynagrodzenia za pracę w klinice został potwierdzony przez UKSH. Jako pierwszy poinformował o tym dziennik „Kieler Nachrichten”.
Jak przypomina „Bild”, roczna praktyka stanowi w Niemczech ostatnią część studiów medycznych. Studenci podejmują się zadań medycznych pod nadzorem lekarzy i uczestniczą m.in. w operacjach. Pracują po 38,5 (w zachodnich krajach związkowych) lub 40 (wschodnie landy) godzin tygodniowo, czasami także w nocy oraz weekendy.
„W UKSH w Kilonii brat kanclerza, Jens Scholz, nie płaci przyszłym lekarzom ani grosza. Uzasadnienie kliniki brzmi: nie ma takiego prawnego obowiązku”
– podkreśla „Bild”. Jak dodaje gazeta, jest to zgodne z prawdą, jednak wiele innych klinik wypłaca swoim studentom w tej sytuacji dodatek w wysokości do 600 euro miesięcznie.
Niemieckie Zrzeszenie Studentów Medycyny (BVMD) chce podjąć kroki przeciwko darmowej pracy – pozbawieni pieniędzy studenci na roku stażu muszą wykorzystywać swoje oszczędności lub brać pożyczki. „Kliniki nie wywiązują się ze swojej odpowiedzialności społecznej” – podkreśliła rzeczniczka BVMD.
„Jeszcze do niedawna studenci medycyny w klinice, kierowanej przez brata kanclerza, mogli w ramach rekompensaty swobodnie częstować się w barze sałatkowym na uczelnianej stołówce. Aż do czasu wprowadzenia limitu 600 gramów sałatki na studenta”
– podsumowuje „Bild”, zauważając, że hasło wyborcze Scholza Szacunek dla Ciebie „najwyraźniej nie dotyczy przyszłych lekarzy w UKSH”.