Ursula Von der Leyen odpowiedziała na list władz Polski i 4 innych państw w sprawie ukraińskiego zboża. Politycy oceniają dziś, że ruch ten jest dobry, ale spóźniony. – KE zobaczyła, że skończył się czas, kiedy można lekceważyć sygnały wysyłane z tych państw, z Polski i z pozostałych czterech państw, że sytuacja jest trudna, i w tej chwili trwają rozmowy – powiedział sekretarz generalny Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Sobolewski.
Pod koniec marca premierzy pięciu państw Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Mateusz Morawiecki, skierowali do szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, list, w którym domagają się interwencji w sprawie napływu ukraińskiego zboża do UE. Szefowie rządu - z inicjatywy polskiego premiera - przedstawili możliwe środki zapobiegające negatywnym skutkom nadmiernego importu.
Szefowa KE w odpowiedzi na list pięciu przywódców państw UE przedstawiła propozycje ws. ukraińskiego zboża. Jak powiedziała Dana Spinant, KE przygotowuje drugi pakiet pomocy dla rolników o wartości 100 mln euro.
[poelcam:https://niezalezna.pl/482277-komisja-europejska-podejmie-dzialania-ws-ukrainskiego-zboza-sa-nieoficjalne-doniesienia]
Druga propozycja to "podjęcie działań zapobiegawczych w sprawie obowiązujących zasad handlu zbożem". "Dotyczyć będą w szczególności pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku" - wskazała.
Po trzecie, KE zapowiedziała rozpoczęcie dochodzenia w sprawie innych "wrażliwych produktów", które trafiają z Ukrainy do UE.
Krzysztof Sobolewski w „Graffiti” Polsat News stwierdził, iż z jego informacji wynika, że raczej KE przyłączy się do tego, co stało się udziałem Polski i trzech innych państw, „można je nazwać państwami przyfrontowymi”.
– Polska rozpoczęła, nadała ton, od soboty jest zakaz przywozu produktów rolnych z Ukrainy na terytorium Polski, dołączyły się Słowacja, Węgry, prawdopodobnie chce się przyłączyć też chyba jutro albo nawet dzisiaj Bułgaria, taki sam zakaz. Więc KE zobaczyła, że skończył się czas, kiedy można lekceważyć sygnały wysyłane z tych państw, z Polski i z pozostałych czterech państw, że sytuacja jest trudna, i w tej chwili trwają rozmowy. Mam nadzieję, że one zakończą się takim skutkiem, który spowoduje, że koszty wojny, która jest w tej chwili na Ukrainie, koszty rosyjskiej agresji na Ukrainie, będą ponosić równomiernie wszystkie państwa członkowskie UE, a nie tylko przyfrontowe, w tym Polska
W Programie Pierwszym Polskiego Radia minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk był pytany o odpowiedź szefowej KE Ursuli von der Leyen na list pięciu przywódców państw UE. Ocenił, że instytucje unijne w tej sprawie reagują w sposób spóźniony.
Rzeczywiście instytucje europejskie nie odpowiedziały przez dłuższy czas na list pięciu premierów alarmujących o tej sytuacji. Inspirację do tego listu dał premier Mateusz Morawiecki. Dopiero wczoraj odpowiedź przewodniczącej KE, pierwsze deklaracje co do tego, jakie mogą być reakcje. To krok w dobrym kierunku, ale krok spóźniony i niewystarczający
Minister zwrócił uwagę, że Polska wprowadziła w tej sprawie rozwiązania nadzwyczajne.
"Mieliśmy do tego prawo, one się mieszczą w ramach prawa unijnego. Sytuacja dzięki tym rozwiązaniom się stabilizuje, ale potrzebujemy silniejszej reakcji instytucji europejskich. Będziemy o to walczyć"
Pod koniec marca premierzy Polski, Węgier, Rumunii, Bułgarii i Słowacji - Mateusz Morawiecki, Viktor Orban, Nicolae Ciuca, Rumen Radew i Eduard Heger - napisali list do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, w którym domagali się interwencji w sprawie napływu ukraińskiego zboża do UE. Inicjatywa wyszła od szefa polskiego rządu.
W sobotę minister rozwoju i technologii Waldemar Buda podpisał rozporządzenie w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Zakłada ono, że do 30 czerwca br. obowiązuje zakaz przywozu z Ukrainy m.in. zboża, cukru i jaj.
Po decyzji Polski również Węgry tymczasowo zablokowały import ukraińskiego zboża, nasion roślin oleistych i niektórych innych produktów rolnych, aby chronić swój rynek wewnętrzny - poinformował w sobotę węgierski minister rolnictwa Istvan Nagy.
W poniedziałek czasowy zakaz importu ukraińskiego zboża wprowadził rząd Słowacji. Ministerstwo rolnictwa tego kraju oświadczyło, że wyczerpało już wszystkie prawne możliwości kontroli napływu zboża z Ukrainy przy jednoczesnym zachowaniu tzw. korytarzy solidarności.
We środę premier Bułgarii Gyłyb Donew poinformował, że jego rząd wprowadził tymczasowy zakaz importu żywności z Ukrainy, który nie dotyczy jednak tranzytu. Szef rządu podkreślił, że znaczna część importowanej żywności pozostaje w kraju, co naraża na straty miejscowych producentów.