Rosyjscy żołnierze haniebnie zachowują się podczas rozpoczętej 24 lutego 2022 r. inwazji na Ukrainę. Gwałcą, mordują, ale też organizują przymusowe wywózki do najdalszych zakątków Rosji. O tych działaniach Tomasz Sakiewicz rozmawiał w specjalnym programie "W Punkt" w Telewizji Republika z Hanną Malar, wiceminister obrony Ukrainy. Rozmowę przeprowadzono w ambasadzie Ukrainy w Polsce.
"Okrutnie się zachowują" - tak minister Malar mówiła o zachowaniu putinowskich bandytów w mundurach.
- Przymusowo wywożą ludzi. Na dziś to ponad milion ludzi, które wywieziono na teren Federacji Rosyjskiej. Ponad milion. Osoby, które zmuszone zostały pozostać, są narażone na okrucieństwa, morderstwa i są narażone na pracę dla okupanta. Jak na przykład nauczycielki, które nie zdążyły wyjechać
- podkreśliła, dodając, że "Rosjanie wywożą też sprzęt fabryczny i rolniczy".
Na terenach, które Rosjanie okupują, próbują oni organizować referenda dotyczące "przyłączenia" do Rosji. - Czy mają szansę przekonać ludność? - zapytał Tomasz Sakiewicz.
- Oni chcą wykorzystać scenariusz z 2014 roku i przeprowadzić referenda, ale się im to nie udaje. Ukraińcy się sprzeciwiają i w większości nie idą na współpracę. Są pojedyncze przypadki, ale przeważnie Ukraińcy stawiają opór
- wyjaśniła Hanna Malar, zaznaczając:
Pracują też ukraińskie służby specjalne. Faktem jest, że Rosji nie udało się zorganizować referendum. Teraz próbują sztucznie powiększać ilość obywateli Rosji, wydając rosyjskie obywatelstwa.
Jak wygląda sytuacja humanitarna ludzi na okupowanych terytoriach? Czy mają co pić i jeść? W jaki sposób zabezpieczane są ich podstawowe potrzeby? - to kolejne pytania, które cisną się na usta, biorąc pod uwagę obecne wydarzenia.
- Trudno się tam żyje. Ukraińskie towary już nie są dowożone, rosyjskie - jeszcze nie są. Mamy informację, że zmuszają przedsiębiorców, którzy tam pozostali, do płacenia podatków Rosji. Stwarzany jest nowy rejestr, ludzie są zmuszani, by się do niego wpisywać. Sytuacja jest bardzo trudna - wskazała Hanna Malar.
Mimo upływu tygodni, wciąż napływają informacje o rakietowych atakach na terytorium Ukrainy. Dziś Rosjanie ostrzelali centrum handlowe, w którym było pełno ludzi. Celami ataków putinowców nie są obiekty wojskowe, a cywilne - strzelają na ślepo, bo nie mają precyzyjnej broni?
- Putin rakietami atakuje wszystkie regiony, jest to jego scenariusz nieprzewidywalności. On tak prowadzi wojnę, by nie można przewidzieć kroków. Na początku eskalacji wojny po 24 lutego myśleliśmy, że do Lwowa rakiety nie dolecą i wielu Ukraińców wyjechało na zachodnią Ukrainę. Ale wojna była i w stolicy, co trudno było sobie wyobrazić. Walki się toczyły na przedmieściach i rakiety dolatywały wszędzie
- odpowiedziała minister Malar.
Pytana, czy możliwy jest atak z terenów Białorusi, np. na Lwów czy Kijów, przedstawicielka ukraińskiego rządu zaznaczyła, że "tereny Białorusi są wykorzystywane przez wojska Rosji". - Trzymają i reperują sprzęt, leczą rannych. Białoruskie wojsko jest w stanie ćwiczeń, ale tak naprawdę to stan gotowości bojowej - powiedziała.
Nie wiemy, czy Łukaszenka da rozkaz, on nie ma takiego poparcia u siebie, jak Putin w Rosji. Wiemy, że nie wszyscy żołnierze chcą wykonywać jego rozkazy. Ale jesteśmy gotowi na każdy scenariusz.
Jednym z takich scenariuszy jest też atak na ukraińską stolicę. - Ryzyko istnieje dla każdego zakątka Ukrainy. Głównym celem Putina pozostaje oczywiście Kijów - zakończyła Malar.
Pierwsza część wywiadu:
Druga część wywiadu: