Ukraińska obrona powietrzna zestrzeliła wszystkie wrogie drony, które w nocy leciały w kierunku Kijowa – powiadomiły w środę rano władze stolicy. Był to już trzeci w ciągu sześciu dni rosyjski atak dronami na Kijów.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że udało się uniknąć ofiar i zniszczeń.
W nocy z wtorku na środę nad Ukrainą ogłoszono alarm lotniczy. Powiadamiano o eksplozjach w Zaporożu i Dnieprze.
Ukraińskie siły powietrzne przekazały, że "okupanci użyli do 26 dronów uderzeniowych Shahed 136/131. Siły Powietrzne oraz obrona powietrzna innych komponentów sił zbrojnych zniszczyły 21 dronów".
Bezzałogowce atakowały z kierunków północnego i południowego.
W Dnieprze rosyjskie wojska uderzyły w budynek administracyjny; doszło do pożaru - poinformowały lokalne władze. Według wstępnych informacji mieszkańcy nie ucierpieli. Ogółem, jak podał szef władz obwodu Serhij Łysak, nad regionem zestrzelono siedem bezzałogowców.
Do zniszczeń doszło także w obwodzie kirowohradzkim. Szef władz regionu Andrij Rajkowicz przekazał, że trzy drony trafiły tam w bazę paliwową.
Brytyjskie ministerstwo obrony w codziennym komunikacie przekazało, iż niedawne rosyjskie ataki rakietowe pokazują, że Rosja może zmieniać swoje cele, bo naloty nie były wymierzone w sieć energetyczną, jak poprzednio, lecz w infrastrukturę wojskową, przemysłową i logistyczną.
W codziennej aktualizacji wywiadowczej poinformowano, że 28 kwietnia oraz 1 maja Rosja przeprowadziła uderzenia na Ukrainę przy użyciu wystrzeliwanych z powietrza pocisków manewrujących i były to pierwsze takie ataki od 50 dni, poprzednie miały miejsce 9 marca. Najnowsze ataki zostały przeprowadzone przez rosyjskie bombowce dalekiego zasięgu, Tu-95 i Tu-160, a wystrzelonymi pociskami były prawdopodobnie Ch-101 i Ch-555.
Jak dodano, w obu uderzeniach użyto mniejszej liczby pocisków niż poprzednio, co prawdopodobnie wynika z faktu, że Rosja próbuje odbudować swoje zapasy wystrzeliwanych z powietrza pocisków manewrujących.