Kończący się styczeń był dla Rosji najgorszym miesiącem inwazji na Ukrainę, jeśli chodzi o liczbę zabitych i rannych żołnierzy. Od początku 2023 roku zginęło ponad 20 tys. najeźdźców, a łącznie z rannymi i wziętymi do niewoli straty wroga wynoszą około 60 tys. Tak sytuację ocenił w poniedziałek ukraiński ekspert ds. wojskowości Ołeksandr Kowałenko.
Taki stan rzeczy jest uwarunkowany trzema głównymi czynnikami: nadejściem mrozów, co umożliwiło zwiększenie intensywności działań na froncie; dużą liczbą słabo wyszkolonych rezerwistów i więźniów z zakładów karnych, walczących w rosyjskich oddziałach oraz niewystarczającym wyposażeniem sił wroga w lekkie i średnie pojazdy opancerzone - wyjaśnił Kowałenko na Telegramie.
Jego opinię przytoczyła też w poniedziałek agencja UNIAN.
"Stracić w styczniu 60 tys. żołnierzy i przynieść Putinowi na tacy tylko jakiś Sołedar (niewielkie miasteczko w Donbasie, opanowane w połowie miesiąca przez rosyjskie wojska - red.)... Za coś takiego Stalin rozstrzelałby kilku generałów, a może nawet więcej. Ale jeśli chodzi o taktykę i strategię, (rosyjski) strach i brak myślenia i tak niczego by (wówczas) nie zmieniły"
- ocenił Kowałenko.
Według szacunków ukraińskiego sztabu generalnego, od 24 lutego 2022 roku, czyli początku rosyjskiej inwazji, przeciwnik stracił już ponad 126 tys. żołnierzy, a także m.in. 3,2 tys. czołgów, blisko 6,4 tys. pojazdów opancerzonych, 293 samoloty bojowe i 284 śmigłowców.