Europa musi szybciej dozbroić Ukrainę, a siły ukraińskie są w stanie przestawić swoje uzbrojenie na standardy NATO w ciągu miesiąca – oświadczył minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla tygodnika „Economist”.
„Potrzebujemy pomocy, szybko, bo cena zwłoki jest mierzona ukraińską krwią” – oznajmił Reznikow. Jak podkreśla „Economist”, w Ukrainie ginie obecnie 100-200 osób dziennie.
Świat albo niezupełnie rozumie, co się dzieje, albo rozumie, jest zmęczony i nie przeszkadza mu śmierć paru Ukraińców
– oświadczył Reznikow, wyrażając zaniepokojenie tym, co widzi na pierwszych stronach gazet.
Według niego po konferencji NATO w Ramstein 26 kwietnia wydawało się, że Zachód godzi się na uzbrojenie Ukrainy, by mogła wygrać wojnę. „Zachód zaczął wierzyć, że Dawid pokonuje Goliata” – powiedział Reznikow.
Według niego obecne walki we wschodniej Ukrainie pokazują jednak, że była to przedwczesna ocena, gdyż siły rosyjskie wykorzystują słabość ukraińskiej artylerii i lotnictwa, wypierają ukraińskich obrońców z okolic Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim i nasilają ataki koło Słowiańska w obwodzie donieckim.
"Economist” pisze, że wracający z frontu żołnierze ukraińscy mówią o chaotycznych rozkazach dowództwa, brakującej amunicji i wysyłaniu na front młodych, niedoświadczonych żołnierzy-ochotników. Według ukraińskiego ministra jest to nieunikniony skutek rosyjskiej inwazji. „Jak mogłoby być inaczej? Ci młodzi ludzie trafiają na linię frontu, choć nikt nie chce, by tam byli, i umierają. Świat powinien o tym wiedzieć” – mówi Reznikow.
Jak podkreśla, Ukraina potrzebuje pomocy Zachodu, a ta nie dociera wystarczająco szybko. W niektórych rejonach przewaga Rosjan w uzbrojeniu jest 10-krotna. Reznikow powiedział, że wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe powinny dotrzeć do Ukrainy „wkrótce, może w ciągu tygodnia albo dwóch”, ale Ukraina potrzebuje dużej ich liczby, a tymczasem sojusznicy mogą uzależniać ich dostarczenie od reakcji Rosji na ich rozmieszczenie.
Odnosząc się do stosunku sojuszników do ukraińskich potrzeb, Reznikow powiedział, że zmęczenie „jest naturalną psychologiczną reakcją na stres”, a politycy muszą myśleć o „sprawach krajowych” i konsekwencjach swoich decyzji. Zaznaczył jednak, że ta wojna nauczyła go, iż sojusznicy Ukrainy więcej mówią o prawach człowieka i wolności niż ich bronią. „Zachodnia biurokracja i pragmatyzm okazały się silniejsze niż wartości” – oznajmił.
Pytany, czy potrafi trzymać nerwy na wodzy podczas trudnych rozmów z partnerami w Paryżu czy Berlinie, odpowiada: „Jestem zawodowym prawnikiem, więc tak. Ale później, w nieformalnej rozmowie, mogę nie przebierać w słowach”.
Minister powiedział, że Ukraińcy nigdy nie zgodzą się na ustępstwa terytorialne wobec reżimu, który przelał tyle ukraińskiej krwi. „(Rosjanie) Próbują wywołać tak ogromny chaos, panikę i lęk, by nas skłonić do podpisania kapitulacji. To nie poskutkowało. Ani trochę nie zbliżyliśmy się do takiego stanu” – zapewnił.