Rosyjski MON chwali się zniszczeniem, wykorzystywanych przez Ukraińców, HIMRASów, i to dwóch za jednym zamachem. Idąc za narracją rzecznika resortu Igora Konaszenkowa, mógłby to być solidny cios w obronność Ukrainy. Nie wyjaśnił jednak jak ukraińscy żołnierze, do niewielkiego pomieszczenia na pierwszym piętrze, wcisnęli 16-tonowy sprzęt...
"W wyniku precyzyjnego uderzenia w Charkowie na terenie ukraińskiego zakładu Maszyn Energetycznych zniszczono dwie wyrzutnie HIMARS"
– poinformował na briefingu rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony generał armii Igor Konaszenkow. Według niego, podczas operacji zabito także pięćdziesięciu trzech "ukraińskich nacjonalistów i zagranicznych najemników".
Na kanale Telegram rosyjskiego ministerstwa obrony zamieszczono wideo z rzekomej akcji. Jak zaznaczają dziennikarze Biełsatu, "budzi jednak ono pewne wątpliwości, czy amerykańska wyrzutnia mogła znajdować się na pierwszym piętrze budynku".
"Konaszenkow nie wyjaśnił, jak, nawet teoretycznie, wyrzutnia o długości siedmiu metrów i wadze ponad 16 ton mogła „ukryć się” w małym pomieszczeniu. Nie powiedział też, jak ukraińscy obrońcy mieliby ją tam umieścić – windą czy może schodami"
- stwierdzają dziennikarze. Jak dodają, te same "wątpliwości" wyrażane były nawet przez czytelników rosyjskiej propagandowej agencji RIA Novosti.
Biełsat przypomina także, że Konaszenkow swoją kreatywnością zaskakiwał już wcześniej. Mówił m.in. o tym, że Ukraina pracuje nad "nietoperzami jako wektorami broni biologicznej", a raz ogłosił sukces "zniszczenia tysiąca dział artyleryjskich w ciągu doby".
Oficjalnie - według rosyjskiego MON - Rosjanie zniszczyli 7 z około 20 dostarczonych na Ukrainę HIMARSów. Nigdy jednak nie przedstawiono na to żadnych dowodów. Tymczasem dowody na skuteczność wyrzutni i straty zadawane rosyjskim agresorom docierają praktycznie każdego dnia.