Szokujące szczegóły z oblężonego Mariupola w wywiadzie dla "Ukraińskiej Prawdy" ujawnił szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko. W jego ocenie, w mieście pozostało już niespełna 100 tys. mieszkańców. Pojawiają się kolejne dowody na masowe zabójstwa, w tym podsłuchane rozmowy rosyjskich żołnierzy.
Według wielu doniesień, Rosja szykuje się do rozpoczęcia drugiej części inwazji na Ukrainę, tym razem na wschodzie kraju. Szef władz obwodu donieckiego uważa, że to nieuniknione.
- Nastąpiło przegrupowanie wojsk wroga, ten proces już się zakończył. Powstały nowe rezerwy, nowe grupy pancerne. Nastąpiło przemieszczenie armii wroga, więc przybyły nowe siły. Przemieszczenie nastąpiło również w kierunku Doniecka z czasowo okupowanego terytorium. Eskalacja już rośnie - wskazał Pawło Kyryłenko w rozmowie z "Ukraińską Prawdą".
Logika ich działań wskazuje, że celem jest to, żeby zamknąć wszystkie możliwe trasy dostaw amunicji, żywności i zrobić pierścień w całym regionie, aby, jak powiedzieli, zrobić "wielki Mariupol" w kontrolowanym przez Ukraińców regionie Doniecka.
W ocenie Kyryłenki, Rosjanie chcą otoczyć region Doniecka na kontrolowanym przez Ukraińców terytoriów przy pomocy siły żołnierzy, samolotów i ciężkiej artylerii. - Putin chce odnieść sukces pomimo wszystkich swoich porażek. Rozumiemy, że planują zająć całe terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego - dodaje szef administracji obwodowej.
- Niewykluczone, że w pierwszych falach operacji ofensywnej siły zbrojne wroga będą używać mięsa armatniego. Nie ma ich tak wielu. Rosjanie chwytają każdego, kogo się da, łącznie ze studentami, i wrzucają na wojnę
- wskazuje Kyryłenko.
Pawło Kyryłenko nie bez przyczyny podał przykład Mariupola. To miasto-symbol rosyjskich zbrodni. Kto teraz go broni? Kto w nim został? Jaka jest aktualna sytuacja?
- Mariupola bronią Marines, Pułk Azowski, Gwardia Narodowa, są też oddziały graniczne i inne jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy - relacjonuje Kyryłenko. - Nadal stawiają opór, a nad Mariupolem wisi ukraińska flaga.
To rozjusza Rosjan, którzy uciekają się do coraz podlejszych metod ataku na oblężone miasto. W ostatnim czasie głośno było o ataku z użyciem broni chemicznej.
- Potwierdzono, że ładunek wybuchowy został zrzucony z bezzałogowego statku powietrznego i trzy osoby zostały ranne, mają obrażenia na powierzchni skóry i dróg oddechowych, a ich właściwościach wskazuje to, że jest to substancja chemiczna
- potwierdza Kyryłenko.
Szef donieckich władz obwodowych podkreśla, że "nie można mówić o masowym zrzucie broni chemicznej, ponieważ nie mamy dokładnych danych na temat liczby rannych z takimi objawami". - Ale fakt, że była to substancja chemiczna, zgodnie z jej właściwościami, można to zauważyć - wskazuje.
W celu potwierdzenia, czy użyto gazu, czy innej, bardziej nowoczesnej broni chemicznej, będzie można powiedzieć po badaniach Bez dostępu do miasta jest to teraz nierealne.
Ilu pokojowych mieszkańców Mariupola zginęło od 24 lutego? - pada pytanie. Odpowiedź pokazuje ponurą prawdę o wojnie.
- To kilkadziesiąt tysięcy, według wyliczeń od rady miejskiej Mariupola to 20-22 tys. Będę bardzo zadowolony, jeśli się mylę co do wzrostu tej liczby. Ale to, co widzę i rozumiem - do tej pory wcale się nie myliłem. Liczba ta może być wyższa
- odpowiada Kyryłenko.
Samorządowiec potwierdza również, że w Mariupolu pracuje 13 rosyjskich mobilnych krematoriów do palenia ciał zabitych Ukraińców. W ten sposób Rosjanie tuszują swoje okrutne zbrodnie.
- Miasto jest nieustannie bombardowane przez rosyjskie lotnictwo, domy są niszczone i widać masowe zabójstwa… Jako dowód zostanie dostarczonych wiele podsłuchów. Właśnie usłyszałem kolejne nagranie, w którym mówią straszne rzeczy: „Strzelaj do wszystkich, wszędzie, do cywilów”. Dowody te zostaną odpowiednio dołączone do postępowania karnego- ujawnia Kyryłenko, dodając, że ludzie mieszkają obecnie w piwnicach i schronach.
Pojawiła się też plotka, że 9 maja Rosjanie planują "paradę zwycięstwa w Mariupolu". - Wiesz coś o tym? - pyta Kyryłenkę "Ukraińska Prawda". - Szczerze, to bzdury. Słyszałem o paradzie w Moskwie na Placu Czerwonym, gdzie chcą świętować swoje "zwycięstwa", ale nic nie słyszałem o Mariupolu. Nawet trudno mi sobie wyobrazić, jakimi nie-ludźmi trzeba być, żeby się tam pokazać... Tam nie ma miasta, to terytorium przesiąknięte krwią - odpowiada wyraźnie poruszony.
Mariupol stał się piekłem na ziemi dla wielu cywilów. Trwa poszukiwanie zaginionych, ludzie przenoszą się też z piwnic do piwnic. Budynki mieszkalne są dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. W centrum miasta toczą się walki uliczne, więc ludziom trudno się poruszać. Znajdują schronienie, zbierają się i tam zostają.
- Według moich szacunków zostało mniej niż sto tysięcy mieszkańców. Od kilku dni ludzie nie są zwalniani z Mariupola. Rosjanie filtrują, deportują, w miarę możliwości zatrzymują ludzi w mieście
- mówi Kyryłenko.
Co to znaczy filtrować? Rosjanie tworzą takie obozy namiotowe, w których ludzie są skrupulatnie sprawdzani. Mają też wykazy uczestników działań wojennych, funkcjonariuszy organów ścigania, czy dana osoba była zaangażowana w określoną kategorię działań, kim była przed wojną i tak dalej. Sprawdzają ludzi, a następnie decydują, co można z nimi zrobić. Jest wiele przypadków, kiedy rozdzielają mężczyzn i kobiety i wysyłają ich w głąb opuszczonej Rosji.
- Tak zrobili naziści… - zauważa prowadzący rozmowę w "Ukraińskiej Prawdzie". Kyryłenko odpowiada:
Zgadza się. Nie szukajcie podobieństw, robią identycznie