Stany Zjednoczone nie uznają rosyjskich pseudoreferendów w okupowanych regionach Ukrainy. Rzeczniczka Białego Domu ostrzegła, że Waszyngton jest gotów w razie aneksji tych ziem przez Rosję odpowiedzieć restrykcjami wobec Moskwy.
Przedstawicielka Białego Domu wypowiadała się na briefingu. Rzeczniczka zapewniła, że wraz ze swymi partnerami międzynarodowymi USA odrzucą "wszelkie sfabrykowane wyniki, które Rosja ogłosi".
Jean-Pierre powiedziała także, że Waszyngton nie widzi obecnie działań świadczących o tym, że Rosja miałaby użyć broni jądrowej. Zapewniła przy tym, że Stany Zjednoczone traktują te groźby "nadzwyczaj poważnie".
Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdzą, że od piątku prowadzą tam pseudoreferenda w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te na okupowanych terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego mają potrwać do wtorku. Kolaboranci obchodzą mieszkania z uzbrojonymi w karabiny ludźmi i zmuszają mieszkańców do głosowania w pseudoreferendum.
W nielegalnym rosyjskim referendum można wziąć udział... bez dokumentów tożsamości. Rosyjscy okupanci twierdzą, że na tzw. referendum w zniszczonych miastach na wschodzie Ukrainy frekwencja sięga 45 proc., mimo tego, że nawet nie posiadają spisu mieszkańców.
Pseudoreferenda odbywają się w opustoszałych wsiach na okupowanych terytoriach Ukrainy, co widać nawet w materiałach rosyjskich propagandowych kanałów telewizyjnych zapewniających o wysokiej frekwencji.
Wyniki, jak można się spodziewać, zostaną całkowicie sfałszowane.