Zamach pod Moskwą był potrzebny Władimirowi Putinowi do trwających negocjacji w sprawie przerwania wojny na Ukrainie - stwierdził na antenie Telewizji Republika były szef MON Antoni Macierewicz. Jego zdaniem reżim Kremla wykorzysta tę zbrodnię do podniesienia stawki trwających rozmów.
Macierewicz wskazał, że swoje cele przedstawił już na początku stycznia.
"Chodzi mu o to, żeby uzyskać część buforową na Ukrainie, czyli krótko mówiąc, ten teren, który jest okupowany, ma być rozszerzony o teren kilkunastu kilometrów. To jest formułowane w ten sposób, że chodzi o to, żeby nie było możliwości działania rakietową bronią przeciwko terenowi, który Rosjanie zagarnęli"
Dodał, że dodatkowy przejęty przez Rosję teren na Ukrainie byłby kontrolowany, nie formalnie, a militarnie. - Bardzo jasno powiedział, że przygotowuje działania, które mają do tego doprowadzić. To (zamach pod Moskwą - przyp. red.) to jest to działanie - powiedział.
W jego ocenie piątkowy akt terroru może być argumentem wykorzystanym podczas trwających rozmów na temat zakończenia wojny na Ukrainie. - Ta zbrodnia ma tak straszliwy charakter, ma tak straszliwą skalę, że musi oddziaływać na świadomość społeczną całego zachodu - powiedział.
Macierewicz oznajmił, że Putin wykorzysta ostatnią zbrodnię do szantażu. Jeśli Zachód nie zgodzi się na jego argumenty, to będzie groził mocniejszym wejściem na Ukrainę.
"Źródłem jest Rosja, źródłem jest Putin a celem jest uzyskanie argumentów i możliwości pozyskania tzw. strefy buforowej, czyli przesunięcia strony Zachodniej do sytuacji, w której trudno będzie nie ustąpić"