Dziewięcioletnia Sasha straciła rękę po tym, jak rosyjscy zbrodniarze ostrzelali samochód, w którym jechała wraz z rodzicami. Dziś dziewczynka jest w USA, gdzie czeka na zaawansowaną technologicznie protezę. - Tymczasem Sasha zobaczy Nowy Jork. Po okropnościach, które przeżyła, musi zobaczyć coś, żeby poczuć, że życie toczy się dalej. I będzie pięknie - pisze pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska.
Rosyjska napaść na Ukrainę, która trwa już od 24 lutego, przyniosła wiele dramatów cywilom. Także dzieciom. Ich historie przerażają najbardziej.
- Dziewięcioletnia Sasha Filipchuk to dziewczynka, która straciła rękę i ledwo przeżyła w Buczy - przypomniała pierwsza dama Ukrainy Ołena Zełenska. - Pisałam o niej w marcu, dopiero teraz jej historia stała się znana.
- Sasha i jej rodzina jechali z okupowanego Hostomelu, gdy Rosjanie strzelali do ich samochodu... Ojciec zginął, dziewczynka wraz z matką znalazły schronienie w najbliższym budynku. Dwa dni później została zabrana do szpitala. Dziewczynka została uratowana, ręka nie
- opisuje Zełenska.
Choć historia dziewięciolatki jest smutna, to jednak - jak zaznacza żona prezydenta Ukrainy - ma optymistyczny ciąg dalszy.
- Sasha i jej mama są teraz w Waszyngtonie. W ciągu najbliższych kilku dni przenoszą się do Nowego Jorku. 22 sierpnia mają wizytę w klinice Unlimited Tomorrow, która zapewni Sashy nie prostą, ale zaawansowaną technologicznie protezę. Obiecują, że będzie mogła poruszać palcami
- informuje Zełenska. Było to możliwe dzięki wytężonej pracy Ambasady Ukrainy w USA.
Tymczasem Sasha zobaczy Nowy Jork. Po okropnościach, które przeżyła, musi zobaczyć coś, żeby poczuć, że życie toczy się dalej. I będzie pięknie. Dla wszystkich ukraińskich dzieci, które już tyle przeżyły.