Teraz rząd w Kijowie jest zmuszony wybierać między złym a jeszcze gorszym. Część osób może jeszcze wrócić do Ukrainy, są tu bardzo potrzebni. Nawet będąc daleko od frontu. Niepopularne decyzje są konsekwencją opóźnień w udzieleniu obiecanej zachodniej pomocy. (…) Liberalizm niestety nie chroni przed rakietami i pociskami – ocenia w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ukraiński politolog Dmytro Markjanenko kroki podejmowane przez Kijów w celu zaostrzenia mobilizacji obywali Ukrainy do wojska.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
We wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał nową ustawę o mobilizacji, przyjętą 11 kwietnia br. przez ukraińską Radę Najwyższą. Tegoż dnia władze w Kijowie nakazały zaprzestania świadczenia usług konsularnych, a co za tym idzie - wydawania paszportów przebywającym za granicą obywatelom Ukrainy płci męskiej w wieku poborowym, czyli od 18 do 60 lat. Ta decyzja wywołała mieszane reakcje zarówno w kraju, jak i za granicą. Pojawiła się dyskusja o zgodności rozporządzenia, mającego w założeniu ściągnąć z powrotem do kraju potencjalnych żołnierzy, z prawami człowieka.
Były Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy (29 sierpnia 2019 - 4 marca 2020), Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Ukrainy Wadym Prystajko w rozmowie z portalem Niezalezna.pl wskazuje na to, że decyzja władz w Kijowie może odbić się na zaufaniu obywateli do rodzimej dyplomacji.
- Od kilkudziesięciu lat system dyplomatyczny Ukrainy walczy o to, aby obywatel kraju czuł się chroniony na terenie konsulatu lub ambasady. Dyplomacja ukraińska starała się budować zaufanie do siebie, do państwa. Bo obywatel Ukrainy, przybywający poza granicami państwa, w pierwszej kolejności powinien udać się ze swoim problemem do instytucji dyplomatycznej, państwa w miniaturze. Obywatel powinien wiedzieć, że będzie tam chroniony
- podkreśla były szef ukraińskiej dyplomacji.
- Państwo i jego organy działają wyłącznie w sposób i w granicach określonych przez ustawę. Co dotyczy obowiązku wojskowego obywateli przebywających za granicą, konsulowie nigdy wcześniej nie zajmowali się nim.
Wstrzymanie świadczenia usług konsularnych, a pojęcie to obejmuje cały zakres usług publicznych, jakie człowiek otrzymuje w swoim państwie (za granicą wykonywanie tych funkcji powierzone jest konsulowi), budzi co najmniej zaskoczenie i pytania, gdyż państwo stworzyło samo sobie problem z niczego. Teraz władze będą musiały długo tłumaczyć, że było to konieczne i budować zaufanie na nowo
- uważa.
polecam:https://niezalezna.pl/swiat/ukraina/ekspert-o-uderzeniu-w-dnieprzanska-elektrownie-wodna-sytuacja-jest-krytyczna-foto/514087]
Z kolei politolog Jewhen Mahda mówi portalowi Niezalezna.pl, że decyzja o ograniczeniu świadczenia usług konsularnych dla mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat nie została odpowiednio zakomunikowana opinii publicznej.
- Zadaniem rządu w Kijowie jest zapewnienie zasady sprawiedliwości w kwestii mobilizacji. To klucz do zwycięstwa, bo inaczej niezwykle trudno będzie przeciwstawić się państwu, któremu ustępujemy pod względem większości wskaźników, z wyjątkiem cech moralnych i siły woli.
Jednocześnie trzeba przyznać, że podejmując decyzję o ograniczeniu działań konsularnych w stosunku do mężczyzn w wieku 18–60 lat przebywających poza Ukrainą, władze nie poinformowały o tej decyzji na odpowiednim szczeblu, nie stworzyły przesłanek do samoobrony przed falą krytyki, tłumacząc z góry celowość swoich działań
- wskazuje Mahda.
Politolog Dmytro Markjanenko, z firmy socjologiczno-doradczej „Socjologia Operacyjna” w mieście Dnipro, w rozmowie z Niezalezna.pl twierdzi, że dalsze zaostrzanie ograniczeń praw człowieka, które obowiązują na Ukrainie od ogłoszenia stanu wojennego 24 lutego 2022 r., nie jest popularna decyzja, zwłaszcza dla tych, którzy przebywają poza ojczyzną.
- Ale teraz rząd jest zmuszony wybierać między złym a jeszcze gorszym. Część osób może jeszcze wrócić do Ukrainy, są tu bardzo potrzebni. Nawet będąc daleko od frontu.
Niepopularne decyzje są konsekwencją opóźnień w udzieleniu obiecanej zachodniej pomocy. Kierownictwo NATO otwarcie przyznaje, że jest to powiązane. Liberalizm niestety nie chroni przed rakietami i pociskami
- konstatuje.
- Przecież, kiedy w 1939 r. naziści i bolszewicy zawładnęli Polska, prawa człowieka nie były priorytetem w ratowaniu żyć i kraju. Najważniejsze dla Polaków wtedy i dla nas teraz jest przetrwanie. To tragiczne przeżycie, którego nikt nie chce powtarzać. Dlatego potrzebne są kroki adekwatne do wyzwań.
Jeżeli Ukraina nie sprosta wyzwaniom wojny, którą Federacja Rosyjska rozpętała przeciwko bezpieczeństwu w Europie, wówczas prawdopodobne jest, że mobilizacja i ograniczanie praw będzie konieczne także w innych krajach wschodniej flanki
- mówi portalowi Niezalezna.pl ukraiński politolog.
Rozmawiał Wołodymyr Buha - ukraiński dziennikarz, były wieloletni korespondent działu świat „Gazety Polskiej Codziennie”
Tłumaczyła i redagowała - Olga Alehno