"Po dokładnym przeanalizowaniu ostatnich tweetów z konta Donalda Trumpa i otaczającego ich kontekstu na stałe zawiesiliśmy konto z powodu ryzyka dalszego podżegania do przemocy"
- przekazały w oświadczeniu władze Twittera.
"W kontekście przerażających wydarzeń w tym tygodniu, w środę jasno daliśmy do zrozumienia, że dodatkowe naruszenia zasad Twittera mogą skutkować takim właśnie działaniami" - dodano w nim.
Po środowych zamieszkach na Kapitolu Twitter tymczasowo zawiesił konto prezydenta USA. To - jak relacjonował "Washington Post" - doprowadziło Trumpa "do wściekłości".
Przywódca USA - którego na Twitterze śledziło ponad 88 milionów profili - często korzystał z tego serwisu, regularnie wyrażając tu swoje opinie czy ogłaszając decyzje polityczne. Z uwagi na swój rozmach na tym portalu uznawany jest za czołowego przedstawiciela tzw. twitterowej dyplomacji.
Trump reaguje
- Nie zostaniemy uciszeni! - napisał na swoim rządowym koncie na Twitterze prezydent Donald Trump. W reakcji na ten wpis Twitter zablokował także i oficjalny prezydencki profil.
Prezydent oświadczył, że rozważa stworzenie własnej platformy społecznościowej w niedalekiej przyszłości.
Oprócz zablokowania tego i prywatnego profilu Twitter zablokował także konta kampanii (@TeamTrump) oraz bliskich doradców ustępującego szefa państwa - prawniczki Sidney Powell oraz generała Michaela Flynna.
Również Facebook w czwartek rozszerzył zakaz korzystania z kont na Facebooku i Instagramie wobec ustępującego prezydenta na co najmniej dwa tygodnie, do zakończenia procesu przekazania władzy.
Decyzje gigantów technologicznych to pokłosie szturmu demonstrantów na Kapitol, w trakcie którego zginęło pięć osób.
Po zamieszkach Trump opublikował na Twitterze nagranie wideo, w którym wezwał swoich zwolenników, z których część wtargnęła do budynku Kongresu podczas toczącego się tam posiedzenia mającego ostatecznie uznać wygraną Joe Bidena w wyborach prezydenckich, do pokojowego rozejścia się do domów.
Po szturmie na Kapitol prezydent zobowiązał się do przekazania władzy 20 stycznia.
Pod koniec maja Twitter po raz pierwszy dodał do prezydenckich tweetów specjalne adnotacje, uznając dwa tweety Trumpa za "potencjalnie wprowadzające w błąd". Amerykański przywódca w odpowiedzi oskarżył ten portal o "mieszanie się w wybory prezydenckie". W kampanii i po jej zakończeniu Twitter kontynuował "oflagowywanie" wpisów przywódcy USA.
Trump opowiada się za wprowadzeniem w USA przepisów ułatwiających pozywanie serwisów społecznościowych za moderację umieszczanych w nich treści (sprawa sekcji 230 tzw. ustawy o przyzwoitości komunikacyjnej). Kongres sprzeciwił się zawieraniu ich w procedowanej w grudniu ustawie o wydatkach obronnych na 2021 rok.
Źródło: niezalezna.pl, PAP
mż