"Prawdopodobnie w elitach rosyjskiej władzy dzieje się coś takiego, że trzeba było przypomnieć, że Putin jest nietykalny" - ocenił powód śmierci Aleksieja Nawalnego Tomasz Sakiewicz. W komentarzu w studiu Telewizji Republika Sakiewicz przypomniał, że Putin mógł uśmiercić Nawalnego w ciągu trzech lat jego pobytu w łagrze, a skoro wybrano moment na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi, muszą być ku temu powody.
Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" pytany był, czy wiarygodne są w ogóle informacje o śmierci Nawalnego, szczególnie w kontekście tego, że za kilka tygodni odbędą się w Rosji wybory prezydenckie. "Wiarygodne jest to, że to ogłoszono. Potwierdziła to służba więzieńnicza, która podlega dyktaturze Putina. Z jakiegoś powodu to ogłoszono" - zaznaczył gość Telewizji Republika.
Ogłoszenie, że musiano go zabić - bo nie wierzę w nagłą śmierć, że się np. galaretką udławił - jest jednak dowodem słabości. Można było Nawalnego zabić dwa lata temu, trzy lata temu. Nie robiono tego, bo go trzymali, do czegoś był potrzebny
– ocenił Tomasz Sakiewicz.
Jego zdaniem Władimir Putin nie boi się wyniku wyborów, bo przecież już go zna. "Ale prawdopodobnie w elitach rosyjskiej władzy dzieje się coś takiego, że trzeba było przypomnieć, że Putin jest nietykalny. To ma wzmocnić władzę Putina, co oznacza, że nie jest tak silny, jak się obawiają" - stwierdził Sakiewicz.
W jego ocenie śmierci wśród rywali może być więcej w najbliższych czasach. "Pytanie, jakie siły tych siłowników w ogóle wewnątrz władzy mogą podjąć grę, żeby się pozbyć Putina. I na pewno to będzie powiązane raczej z zachodnimi służbami" - uważa Tomasz Sakiewicz.
Oglądaj Telewizję Republika na żywo: