- Chodzi o zmianę społeczną następującą w najszybszym tempie od dekad. Zaczęła się ona od indywidualnych aktów odwagi ze strony setek kobiet, a czasami i mężczyzn, którzy zdecydowali się opowiedzieć swoje własne historie - tłumaczył w telewizji NBC redaktor naczelny "Time'a" Edward Felsenthal. Nazwał te osoby tymi, którzy "przerywają milczenie".
Do przyznania tytułu doszło na fali publicznych oskarżeń o molestowanie seksualne, wysuwanych wobec najbardziej prominentnych mężczyzn w polityce, mediach i świecie rozrywki. Oskarżenia doprowadziły do licznych zwolnień i śledztw.
W miarę jak kolejne osoby upubliczniały swoje historie, inni dzielili się nimi w mediach społecznościowych, używając hasztagu #Metoo.
Na drugim miejscu w prestiżowym zestawieniu "Time'a" znalazł się ubiegłoroczny zwycięzca prezydent USA Donald Trump, a za nim uplasował się jego chiński odpowiednik Xi Jinping. Wśród pozostałych finalistów jest specjalny prokurator Robert Mueller, który w USA prowadzi śledztwo w sprawie mieszania się Rosji w wybory prezydenckie, w których zwyciężył Trump, a także lider Korei Północnej Kim Dzong Un.
Co roku "Time" przyznaje tytuł człowieka roku postaciom, grupom czy ideom, które zdaniem tygodnika wywarły największy wpływ na aktualne wydarzenia.