"Wall Street Journal” powołuje się na sudańskich urzędników i podaje, że rząd Sudanu złożył Rosji ofertę. Dodatkowo Chartum miał zaoferować preferencyjny dostęp do eksploatacji złóż złota. W zamian Sudan oczekuje dostaw systemów obrony powietrznej oraz innego uzbrojenie, potrzebne do prowadzenia walki z rebeliantami z Sił Szybkiego Wsparcia (RSF). Propozycja zakłada prawo do stacjonowania 300 żołnierzy i do czterech okrętów rosyjskiej marynarki wojennej. Reakcja Kremla na razie nie jest znana.
„Z Port Sudan Moskwa miałaby doskonałą pozycję do monitorowania ruchu morskiego do i z Kanału Sueskiego, szlaku łączącego Europę z Azją, przez który przechodzi około 12 proc. światowego handlu” - pisze dziennik, podkreślając, że baza ta byłaby pierwszą rosyjską bazą morską w Afryce.
Kluczowa lokalizacja
Według „WSJ” perspektywa ta niepokoi Waszyngton, bo według cytowanego przedstawiciela administracji USA, mogłoby to zwiększyć możliwości Rosji do projekcji siły oraz pozwolić na „bezkarne” działania. Kreml miał zabiegać o pozyskanie takiej bazy w Sudanie od pięciu lat, lecz dotąd starania te nie przyniosły rezultatu.
Oferta Chartumu ma odzwierciedlać pogarszającą się sytuację sił rządowych w walce z RSF, a także zmieniający się układ sił: w pierwszych latach trwającej od 2023 r. wojny domowej Rosja wspierała RSF, zaś Ukraina pomogła sudańskim wojskom w wyparciu rebeliantów z Chartumu. Rebelianci, wspierani przede wszystkim przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, w listopadzie po wielomiesięcznym oblężeniu zdobyli miasto Al Faszir w regionie Darfuru. Obie strony są oskarżane o zbrodnie wojenne.
Doniesienia „WSJ” różnią się od innych relacji dotyczących rozmów na temat bazy w Sudanie. Według „Military Watch Magazine”, Sudan i Rosja wznowiły rozmowy na temat umowy, lecz to Rosja miała zaoferować dostarczenie Chartumowi myśliwców Su-30 i Su-35 w zamian za prawo do budowy dużej bazy morskiej nad Morzem Czerwonym.