Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Skandal! Dziecko odrzucone przez szkolę za... poglądy polityczne ojca. Ale "to nie dyskryminacja"

Prywatne szkoły mogą odmówić przyjęcia dziecka, dlatego że ich rodzice są politykami narodowo-konserwatywnej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), i nie jest to dyskryminacja - do takiego wniosku doszli prawnicy landu Berlin w specjalnej ekspertyzie. Zgodnie z nią prywatne szkoły mają prawo do doboru uczniów. Przypadek 6-letniego dziecka deputowanego nie jest zatem sprzeczny z szeregiem przepisów antydyskryminacyjnych i dotyczących równego traktowania w placówkach edukacyjnych.

pixabay.com/CC0/sweetlouise

Sprawa, której dotyczy ekspertyza, wzbudzała kontrowersje od października ubiegłego roku w całych Niemczech. Prywatna szkoła w stolicy nie przyjęła 6-letniej córki jednego z polityków prawicowego ugrupowania, który zasiada w landowym parlamencie (Berlin jest miastem na prawach kraju związkowego RFN). Zgodnie z ekspertyzą prawników lokalnego ministerstwa edukacji decyzja szkoły nie była dyskryminująca.

Zgodnie z nią prywatne szkoły mają prawo do doboru uczniów. Przypadek 6-letniego dziecka deputowanego nie jest zatem sprzeczny z szeregiem przepisów antydyskryminacyjnych i dotyczących równego traktowania w placówkach edukacyjnych.

"Z prawnego punktu widzenia nie da się podważyć decyzji szkoły" - powiedziała rzeczniczka berlińskiego ministerstwa edukacji, cytowana w czwartek przez dziennik "Tagesspiegel".

"Przepisy dotyczące równego traktowania mogą być stosowane w prywatnych szkołach tylko w ograniczonym stopniu, np. gdyby chodziło o dyskryminację ze względu na rasę lub pochodzenie etniczne"

- dodała. Zgodnie z tym kwestie polityczne i światopoglądowe mogą być brane pod uwagę przy wyborze uczniów.

Przewodniczący frakcji AfD w berlińskim parlamencie Georg Pazderski uznał ekspertyzę za skandaliczną. "Taka wykładnia nie odpowiada naszemu rozumieniu prawa i jest sprzeczna z zasadą równości" - powiedział.

Nota bene w ubiegłym roku nawet szefowa lokalnego resortu edukacji w Berlinie Sandra Scheeres (SPD) krytycznie oceniła decyzję szkoły: "Jest to dla mnie bardzo problematyczne, że dziecko ponosi odpowiedzialność za polityczne zaangażowanie rodziców."

Również przewodniczący Związku Niemieckich Nauczycieli (DL) Heinz-Peter Meidinger uznał, że szkoła przekroczyła granicę, a stosowanie odpowiedzialności rodzinnej za niedopuszczalne.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#AfD #Berlin #dyskryminacja

redakcja