Po tym wystąpieniu na pewno będzie trudno zamknąć usta krytykom demokracji walczącej w Polsce. Natomiast korektę polityki elit europejskich może wymusić jedynie postawa wyborców. Ale to będzie wymuszenie, a nie autorefleksja – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl Jacek Saryusz-Wolski, komentując przemówienie JD Vance’a w Monachium.
Podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium wiceprezydent USA JD Vance swoje wystąpienie poświęcił ostrej krytyce europejskiej demokracji. Powiedział m.in., że największe zagrożenia dla Europy wynika z jej sytuacji wewnętrznej. Wskazał w tym kontekście na odejście od zasad demokracji i wolności słowa, cenzurę, ściganie za światopogląd czy przekonania religijne i nielegalną migrację. Zaapelował, aby rządzący Europą politycy nie bali się własnych obywateli i przyszłości, a także powołał się na słowa św. Jana Pawła II ("Nie lękajcie się"), którego nazwał jednym z największych orędowników demokracji.
W ocenie Jacka Saryusz-Wolskiego, wystąpienie JD Vance’a było „dosyć fundamentalną reprymendą” dotyczącą stanu europejskiej demokracji i przestrzegania „wolności w ogóle, w tym wolności słowa”. Nasz rozmówca przyznał, że nie spodziewał się „takiej zasadniczej krytyki”, zwracając uwagę, że konferencja w Monachium stanowi „raczej forum do rozmów o polityce zagranicznej”. - To ma duży ciężar gatunkowy i sytuuje się w linii myślenia obozu Trumpa, mianowicie krytyki i działaniu przeciwko oderwaniu elit od ludzi. Stawia diagnozę podobną jak ta, którą obóz Trumpa postawił wygrywając w Ameryce wybory, to znaczy, że elity się oderwały od ludzi i od tego, co ludzie chcą – dodał.
- Bardzo trudno będzie elitom europejskim polemizować, argumentować, że nieprawdą jest jakoby skręcono wybory w Rumunii, że nieprawdą jest jakoby stosowano cenzurę w ogóle, w tym cenzurę internetu, że nieprawdą jest jakoby religia chrześcijańska była sekowana i nieprawdą jest, że niebezpieczeństwa wewnętrzne, w tym terrorystyczne, są pochodną otwartej polityki migracyjnej
- wyjaśnił, podkreślając, że „wywód i krytyka Vance’a” była „nie tylko ciężka gatunkowo, ale też trudna do obrony i bardzo zasadnicza”.
Saryusz-Wolski zwrócił też uwagę na przekaz zawarty w wystąpieniu wiceprezydenta USA, dotyczący obrony wspólnych dla Stanów Zjednoczonych i UE wartości. - On mówi: „mamy was bronić, mamy się razem bronić, ale odpowiedzmy na pytanie czego tak naprawdę bronimy, bo wyście odeszli od tych prawdziwych wartości, które my dzisiaj w Ameryce przywracamy” – zauważył rozmówca Niezalezna.pl.
"Znamienne też dla polityka, który tak głęboko traktuje wiarę i chrześcijaństwo, jakim jest Vance było przywołanie maksymy świętego Jana Pawła II: Nie lękajcie się" – dodał.
Pytany czy wystąpienie JD Vance’a skłoni elity europejskie do refleksji, której efektem może być zmiana dotychczasowego kursu, Saryusz-Wolski przyznał, że „niestety nie”.
- Czy coś z tego się przedostanie do debaty, do dyskusji? Pewnie tak, ale to ucieszy raczej i potwierdzi ten sposób myślenia, który reprezentuje europejska prawica. Natomiast wszystko, co się dzieje dotąd w tej części głównego nurtu politycznego w Unii Europejskie pokazuje, że następuje proces wypierania tej diagnozy, która jest właściwa. To znaczy diagnozy na temat dramatycznie złego stanu demokracji europejskiej, polityki kordonu sanitarnego i wyrzucania poza ten kordon wszystkich, którzy się nie zgadzają z tymi ideologicznymi skrzywieniami, którymi żywi się główny nurt
- ocenił.
Zdaniem byłego eurodeputowanego, wystąpienie amerykańskiego wiceprezydenta „w jakiejś mierze nawiązuje do diagnoz, które stawia prawica europejska, krytykując centralizację, ideologizację i nie wprost, ale Zielony Ład, imigrację i ataki na wolność słowa”.
- Stąd sądzę, że to przemówienie bardzo dużo będzie znaczyło. Ale po lewej czy centro-lewej stronie europejskiej, raczej w pierwszym odruchu wzmoże reakcję obronną. Jeszcze bardziej będą nie lubić Amerykanów, którzy im mówią rzeczy, które gdzieś pewnie (oby) w głębi serca i głowy wiedzą, że ta krytyka jest słuszna. Będzie ciąg dalszy wyparcia
- tłumaczył.
Zdaniem Jacka Saryusz-Wolskiego, „w dalszej perspektywie czasowej rokuje to dobrze dla autorefleksji europejskiej”, jednak pod warunkiem, że „zostanie ona wykorzystana”. - Nawet, jeżeli elity nie posłuchają tego głosu, który jest w zasadzie reasumpcją wszystkiego, co mówi wyklinana i wypychana z obiegu politycznego prawicowa część polityki i intelektualistów europejskich, to jednak czas może grać na rzecz przywrócenia właściwych wartości i proporcji, jeśli chodzi o demokrację i wolność – zaznaczył.
- Jak mantrę od lat się mówi, że wspólnota euro-atlantycka broni się dlatego, że wyznaje te same wartości. Dzisiaj Vance powiedział: nie, wyście zeszli z tej drogi ok. 10 lat temu i nie wyznajecie tych samych wartości i wartości ku którym wy zmierzacie nie są właściwe. Gdybyście nie dokonali korekty kursu, to to również stawia pod znakiem zapytania tą aksjologiczną podstawę wspólnej obrony. I tutaj wkraczamy już w obszar absolutnych imponderabiliów, czyli kwestii egzystencjalnych: wojna i pokój
- przekonywał nasz rozmówca.
„Po tym wystąpieniu na pewno będzie trudno zamknąć usta krytykom demokracji walczącej w Polsce. Natomiast korektę polityki elit europejskich może wymusić jedynie postawa wyborców. Ale to będzie wymuszenie, a nie autorefleksja” – podsumował Jacek Saryusz-Wolski.