Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Ranny Łukasz nadal przebywa z szpitalu. Szef Polaka opowiada, co się wydarzyło podczas zamachu

Łukasz, który przy pomocy kła narwala pomógł obezwładnić islamistę na Moście Londyńskim, nadal dochodzi do siebie. Polak wciąż przebywa w szpitalu w stolicy Wielkiej Brytanii - poinformował dziś tabloid „The Sunday Mirror”. A szef restauracji opowiada co się wydarzyło podczas ataku terrorysty.

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
@LiveLoungeLuton Twitter.com

Gazeta powołuje się na kolegę Polaka z pracy, który powiedział: „Pracownicy zostali poproszeni, by nie mówić zbyt wiele, ale mam jego numer i jest on nadal w szpitalu”.

Nie jest jasne, czy Polak jest jedną z trzech osób, które po ataku zostały zabrane do Royal London Hospital we wschodnim Londynie. W sobotę dziennik „The Times” podawał, że Polak o imieniu Łukasz został ranny w rękę.

Tymczasem jeden z dyrektorów Fishmongers' Hall - budynku na Moście Londyńskim, w którym rozpoczął się atak - powiedział stacji BBC, że w próbach powstrzymania terrorysty jeszcze w budynku uczestniczyło kilka osób, początkowo używając do obrony krzeseł.

Gdy napastnik - zmuszając nożem jednego z pracowników do otwarcia drzwi - wybiegł z budynku, inny pracownik wziął gaśnicę, a Łukasz - półtorametrowy kieł narwala, stojący koło drzwi jako dekoracja. Podkreślił, że wszyscy zachowali zimną krew w tym dramatycznym momencie i od razu zadzwoniono po policję.

Piątkowy atak rozpoczął się w Fishmongers' Hall, gdzie odbywało się seminarium na temat reintegracji przestępców. Usmar Khan - skazany w przeszłości za terroryzm, a w grudniu zeszłego roku warunkowo zwolniony - zaatakował jej uczestników nożami kuchennymi, zabijając dwie osoby, i groził zdetonowaniem ładunków wybuchowych (które później okazały się atrapą). Polak wraz innymi osobami podjął z nim walkę, wypychając go z budynku na most. Chwilę później Khan został zastrzelony przez policjantkę.

Bohaterska reakcja Polaka oraz pozostałych osób, które podjęły walkę z terrorystą, spotkała się z powszechnym uznaniem w Wielkiej Brytanii. Wyrazy uznania i podziękowania złożyli m.in. królowa Elżbieta II, premier Boris Johnson i burmistrz Londynu Sadiq Khan.

W ataku zginęły dwie osoby - 23-letnia Saskia Jones i 25-letni Jack Merritt. Oboje byli absolwentami uniwersytetu w Cambridge i uczestniczyli w organizowanym przez tę uczelnię programie reintegracji skazanych Learning Together. Merritt był jego koordynatorem, a Jones jedną z wolontariuszek.

Khan, dla którego jednym z warunków wcześniejszego zwolnienia z więzienia był zakaz przyjeżdżania do Londynu, uzyskał specjalne zezwolenie, by wziąć udział w seminarium.

Bohaterski czyn Łukasza przywołał w pamięci Brytyjczyków innych polskich imigrantów, którzy zapobiegli tragedii podczas ataku islamistów. Chodzi o zamachy z 2017 r. na tymże moście, gdzie ważną rolę w zapobieżeniu większej liczbie ofiar odegrała dwójka Polaków – szefowa baru oraz policjant.

W czerwcu 2017 r. trzech zainspirowanych działalnością Państwa Islamskiego terrorystów najpierw umyślnie potrąciło przypadkowych przechodniów na Moście Londyńskim, w wyniku czego dwie osoby zmarły, a następnie atakowali nożami osoby siedzące w pubach i kawiarniach znajdujących się przy zjeździe z mostu na południowym brzegu Tamizy. W ten sposób zabili kolejnych sześć osób.

Terroryści próbowali wedrzeć się wówczas m.in. do pubu The Wheatsheaf, jednak im się to nie udało dzięki błyskawicznej reakcji polskiej szefowej baru Magdaleny Antolak, która wraz z innymi pracownikami zabarykadowała drzwi wejściowe. Mało przychylny zazwyczaj imigrantom tabloid „The Sun” nazwał ją po tym „bohaterką”. Jednym z policjantów bezpośrednio uczestniczących  w ściganiu terrorystów był z kolei polski imigrant, Bartosz Tchórzewski.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

redacja