Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Prof. Żurawski vel Grajewski: „Państwa zagrożone rosyjską agresją poszukują realnych, a nie pozornych struktur bezpieczeństwa”

- Przystępowanie Szwecji i Finlandii do NATO nie jest poszukiwaniem bezpieczeństwa w Brukseli, Berlinie czy Paryżu, tylko w Waszyngtonie, a z nim związany jest ściśle Londyn. Dla tych państw od Skandynawii po Rumunię zagrożenie ze strony Rosji jest pewną rzeczywistością polityczną. A skoro jest to rzeczywistość polityczna, to należy nadać jej jakieś rozsądne ramy funkcjonalne, aby ujawnić pewną współpracę - powiedział profesor Przemysław Żurawski vel Grejewski, politolog Uniwersytetu Łódzkiego w rozmowie z portalem Niezalezna.pl.

Kotivalo, CC0, via Wikimedia Commons

- Putin rozpoczynając wojnę powiedział „sprawdzam” światowemu bezpieczeństwa i gospodarce. Czy światowy system bezpieczeństwa i współpracy gospodarczej sprawdził się w tej sytuacji?

- Jak wiemy nałożono sankcje na Rosję i to już szósty pakiet. Te sankcje nadal nie są takie, jakie byśmy sobie tego życzyli, ale są bezprecedensowo poważne. Test wypada na razie moim zdaniem ogólnie pomyślnie, co nie oznacza, że nie mogłoby być lepiej. Widać wyraźnie, że są linie podziału z Niemcami i Francją w roli osłabiaczy twardości tych sankcji. Niestety w tym obozie są także Węgry, oczywiście w proporcji do swojej skali wpływów. A zatem ani rdzeń Unii, ani nawet wschodnia flanka NATO nie są w tym zakresie jednolite. 

- Czy jest pan zaskoczony tym, jak wygląda podejście Zachodu do sprawy Rosji? Czy gdyby parę miesięcy temu, ktoś zapytał Pana, jaka będzie reakcja na rosyjską agresję, to czy przypuszczałby pan, że będzie tak, jak jest obecnie? 

- Nie. Jestem mimo wszystko pozytywnie zaskoczony. W 2021 roku Zachód w całości – Stany Zjednoczone i Unia Europejska wysyłały Rosji sygnały słabości, które moim zdaniem były przyczyną decyzji Kremla o agresji. Sądzę, że w Rosji nie spodziewano się jednak tak twardej reakcji. Oczywiście mocny opór Ukrainy jest koniecznym warunkiem do tego, aby dać czas Zachodowi na konsolidację, ale ten czas został kupiony krwią ukraińskich żołnierzy i owa konsolidacja następuje.

- Czego spodziewa się Pan w kolejnych miesiącach lub latach? 

-  Myślę, że kolejne sankcje będą wprowadzane. Amerykańska presja powoduje że Niemcy, którzy chcieliby je łagodzić, ustępują. Niepokojące są także te francuskie sygnały w sprawie nawoływania do „zachowania twarzy” Rosji. Ale na razie są to tylko nawoływania. Sądzę, że można postawić taki wniosek, że reakcja Zachodu jest powyżej przewidywań, które byśmy snuli w tamtym roku na temat twardości Zachodu w obliczy agresji rosyjskiej, bo ówczesna polityka nie zakładała takiej twardej polityki. Chociaż z punktu widzenia Polski powinna być jeszcze twardsza…

- Włoski dziennik "Corriere della Sera" poinformował, że Boris Johnson chciałby stworzyć nowy blok współpracujących ze sobą państw. W jego skład miałaby wejść między innymi Polska. Jak pan patrzy na taką inicjatywę? To dobry pomysł, czy może rozbijanie jedności Unii Europejskiej?

- Jedność jest osłabiana przez Niemcy i Francję. Oczywistym jest, że państwa zagrożone będą poszukiwały realnych, a nie pozornych struktur bezpieczeństwa. Te realne struktury zdominowane są przez Anglosasów – Brytyjczyków, Amerykanów, Kanadyjczyków. Przystępowanie Szwecji i Finlandii do NATO nie jest przecież poszukiwaniem bezpieczeństwa w Brukseli, Berlinie czy Paryżu, tylko w Waszyngtonie, a z nim związany jest ściśle Londyn. Dla tych państw od Skandynawii po Rumunię zagrożenie ze strony Rosji jest pewną rzeczywistością polityczną. A skoro jest to rzeczywistość polityczna, to należy nadać jej jakieś rozsądne ramy funkcjonalne, aby ujawnić pewną współpracę, która i tak musi się odbywać ze względu na egzystencjalny charakter zagrożenia rosyjskiego. To po prostu grozi zniszczeniem państw, to nie są tematy o których można sobie porozmawiać i zapomnieć, jak to często bywa w ramach polityki unijnej. To nie jest krok ku podziałowi UE, ale wyciąganie wniosków z jej nieudolności jako struktury bezpieczeństwa. 
 

 



Źródło: Niezalezna.pl

Adrian Siwek