Vance stwierdził, że działanie prezydenta w obliczu kryzysu w Iranie pokazały nowy sposób podejścia do polityki zagranicznej, który - jak ocenił - będzie stanowił nowy wzór dla przyszłych prezydentów z obydwu partii.
Miałby polegać on na użyciu "przytłaczającej" siły, gdy dyplomacja zawiedzie, wyznaczeniu jasnych celów i unikania długotrwałych zaangażowań militarnych.
"Prezydent wyrażał się bardzo jasno: >>robimy to, aby zakończyć irański program nuklearny. Nie próbujemy zmienić reżimu. Nie próbujemy stworzyć demokracji. Nie próbujemy zamienić Iranu w Wisconsin, niszczymy ich program nuklearny — a gdy to zrobimy, to wychodzimy<<” — mówił Vance.
"Myślę, że wyznaczenie tej jasnej misji, wypełnienie tej jasnej misji przytłaczającą siłą, a następnie bycie gotowym powiedzieć >>skończyliśmy<< — wszystkie te trzy rzeczy są bardzo, bardzo ważne i widzę je jako kluczowy element doktryny Trumpa"
- dodał.
Vance stwierdził, że to podejście stanie się "dominującą siłą w amerykańskiej polityce zagranicznej" na lata.
"Myślę, że ludzie przyjmą to podejście bardzo jasno, definiując nasze interesy, próbując użyć dyplomacji, a następnie przytłaczającą siłą militarną, gdy dyplomacja zawiedzie. Szczerze mówiąc, to właśnie powinniśmy robić przez ostatnie 50 lat, ale tak jak w przypadku wielu kwestii, prezydent Trump jest osobą, która w pewien sposób przywróciła zdrowy rozsądek do innego głównego amerykańskiego zestawu idei, a tym razem jest to polityka zagraniczna" - stwierdził wiceprezydent.
Potępił podejście poprzedników Trumpa jako "głupie" i chwalił działania Trumpa jako skuteczne i przywracające wiarę w państwo.
"Myślę, że ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że można mieć prezydenta, który robi to, co mówi i faktycznie coś osiąga, zamiast po prostu angażować się w głupie działania, które niczego nie osiągają"
- orzekł Vance.