W zamachu z użyciem ciężarówki z materiałami wybuchowymi, do którego doszło dziś w Kabulu, zginęło co najmniej sześć osób, w tym dwóch policjantów, a rany odniosło 105 osób - podały afgańskie władze. Do przeprowadzenia ataku przyznali się talibowie.
Wcześniej informowano o co najmniej 65 rannych.
Najpierw niedaleko ministerstwa obrony eksplodowała ciężarówka, a następnie pięciu uzbrojonych napastników wbiegło do pobliskiego wieżowca i zaczęło strzelać w stronę siedziby resortu. Policja i siły specjalne odgrodziły budynek kordonem. Strzelanina trwała siedem godzin, aż służbom udało się zabić wszystkich napastników.
„Celem (zamachu) były instalacje techniczne ministerstwa obrony” - poinformował cytowany przez agencję Reutera rzecznik resortu Zabihullah Mudżahid.
Z kolei rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Nasrat Rahimi podał, że w zamachu zginęło czterech cywilów i dwóch policjantów; dodał, że podczas operacji sił bezpieczeństwa udało się uratować 210 osób.
Z danych ministerstwa zdrowia wynika, że do szpitala w wyniku zdarzenia trafiło około 100 ludzi. Wśród rannych jest 51 dzieci z dwóch szkół, które mieszczą się niedaleko miejsca zdarzenia. Odniosły rany od odłamków szkła.
Do zamachu doszło w czasie, gdy od soboty w Katarze trwa siódma już runda rozmów pokojowych między przedstawicielami władz USA i talibami w calu zakończenia wieloletniego konfliktu zbrojnego w Afganistanie.