Prezydent Stanów Zjednoczonych został zapytany przez polskiego dziennikarza, dlaczego pozwala kontynuować Niemcom i Rosji budowę Nord Stream 2. – Ponieważ jego budowa była niemal zakończona, to po pierwsze – odpowiedział Joe Biden.
Prezydent Joe Biden został zapytany przez Marka Wałkuskiego, korespondenta Polskiego Radia w Białym Domu o Nord Stream 2. Dlaczego pozwolił Niemcom i Rosji na kontynuowanie budowy?
- Ponieważ jego budowa była niemal zakończona, to po pierwsze.To nie jest tak, że ja na coś pozwoliłem Niemcom bądź nie. Od początku byłem przeciwny Nord Stream 2, ale jego budowa była prawie zakończona gdy objąłem urząd. Parcie dalej naprzód i nałożenie sankcji w tym momencie byłoby szkodliwe dla naszych relacji z Europą – powiedział prezydent USA.
„Jego budowa była prawie zakończona gdy objąłem urząd i nałożenie sankcji w tym momencie byłoby szkodliwe dla naszych relacji z Europą” - mówi prezydent Joe Biden odpowiadając na pytanie @polskieradiopl dlaczego pozwala Niemcom i Rosji kontynuować budowę Nord Stream 2. pic.twitter.com/Bb4F6MTz7E
— Marek Wałkuski (@Marekwalkuski) May 25, 2021
Budowa rurociągu rozpoczęła się za kadencji administracji poprzedniego prezydenta USA Donalda Trumpa w 2018 roku. Stała się głównym źródłem tarć między USA a Niemcami.
W minionym tygodniu Departament Stanu USA powiadomił w raporcie dla Kongresu, że zmienił swoje poprzednie stanowisko i zniósł sankcje wobec firmy Nord Stream 2 AG, prowadzącej budowę drugiej części tego rurociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, oraz Matthiasa Warniga, jej szefa. Motywował to "względami bezpieczeństwa narodowego".
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.w Programie Pierwszym Polskiego Radia pytany o "jawne przyzwolenie" prezydenta USA Joe Bidena na dokończenie Nord Stream 2, stwierdził, że z "bólem przyjmujemy te wypowiedzi i decyzje prezydenta Stanów Zjednoczonych, ponieważ uważamy, że tu jednak kwestia utrzymania sankcji byłaby istotna".
"Niezmiennie stoimy na stanowisku, że budowa tego gazociągu jest daniem Rosji broni do ręki; broni gazowej, energetycznej, która będzie wykorzystywana - nie raz tak było - również w kwestiach politycznych"
- ocenił. Jak dodał, każdy kto na to przyzwala, bierze na siebie odpowiedzialność za późniejsze konsekwencje.