Polska, której gospodarka rośnie w tempie ponad 4 proc., mogłaby być przynajmniej w kwestii stabilności dobrym partnerem – przyznaje niemiecka prasa. Polacy mogliby liczniej odwiedzać Niemcy – dodaje. Jednak wszystko to – na warunkach Berlina i zachodnich zwolenników totalnej opozycji w Polsce. Czyli - chcemy Waszych pieniędzy, ale na naszych warunkach…
Wczoraj prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier wraz z małżonką przybył z dwudniową wizytą do Warszawy. Komentując to wydarzenie, niemiecki „Die Welt” stwierdza, że „Niemcy potrzebują bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości Polski jako partnera w Unii Europejskiej”.
„Brexit jest sprawą postanowioną, a Hiszpania i przede wszystkim Włochy po utworzeniu nowych rządów sprawiają wrażenie braku stabilności. Natomiast w Polsce narodowo-konserwatywny rząd PiS cieszy się nadal dużym poparciem, a gospodarka rośnie w tempie ponad 4 proc. Polska mogłaby być przynajmniej w kwestii stabilności dobrym partnerem, gdyby nie dobrze znane problemy”
– cytuje tekst Philippa Fritza portal dw.com.
Z kolei „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przytacza słowa Steinmeiera, że niemiecko-polskie sąsiedztwo ma wielki potencjał. Gazeta zwraca uwagę, że ponad dwie trzecie Niemców jeszcze nigdy nie było w Polsce, a taki sam odsetek Polaków nigdy nie był w Niemczech.
Musimy uczynić UE bardziej atrakcyjną, szczególnie dla młodych ludzi
– mówił prezydent Niemiec w Warszawie.
Jednak według niemieckiej prasy, współpraca między krajami „musi” odbywać się na warunkach Berlina i zwolenników totalnej opozycji w Polsce.
Philipp Fritz w swoim tekście w „Die Welt” zwraca uwagę na obecność przed siedzibą prezydenta w Warszawie demonstrantów domagających się zatrzymania reformy sądownictwa i podkreśla, że podczas konferencji prasowej Steinmeier poruszył kwestię praworządności. Jeszcze dobitniej Steinmeier wypowiedział się na ten temat wieczorem, zaznaczając, że „demokracja i praworządność są wewnętrznym warunkiem suwerenności zewnętrznej” – podkreśla warszawski korespondent gazety.
„Czy kraj, który prowadzi na pasku swoje sądy i którego polityka staje się coraz bardziej autorytarna, może współkształtować przyszłość Europy i uzupełniać tandem niemiecko-francuski?”
– pisze niemiecki autor.
Najdalej poszedł warszawski korespondent „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) Florian Hassel, który wyraził nadzieję, że w sytuacji, gdy za kilka tygodni zapadną dalsze decyzje w postępowaniu przeciwko Polsce w związku z zagrożeniem praworządności, polski rząd właściwie zrozumie te słowa: „jako uprzejmie sformułowane, lecz określone ostrzeżenie, że Berlin poprze sankcje UE przeciwko Warszawie”. Ponadto spotkanie Steinmeiera z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego jest w jego ocenie „subtelnym sygnałem, że Berlin nie akceptuje autorytarnej polityki rządu polskiego”.
Mimo to niemiecka prasa „nadal daję szansę” polsko-niemieckim relacjom…
Fritz w „Die Welt” przestrzega przed bagatelizowaniem znaczenia wizyty Steinmeiera za pomocą argumentu, że rzeczywiste kierownictwo kraju znajduje się w rękach Jarosława Kaczyńskiego. „Kaczyński nie jest Putinem” – podkreśla.
„Przesłanie podróży Steinmeiera do Polski brzmi: dialog istnieje i będzie kontynuowany”
– pisze w konkluzji Fritz.