Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Partia Tuska rzuca koło ratunkowe Kidawie. EPL wzywa rząd do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej

Europejscy sojusznicy Platformy Obywatelskiej zdają sobie już zapewne sprawę, że szanse kandydatki tej partii w polskich wyborach prezydenckich są nikłe. Jedynym rozwiązaniem na oddalenie klęski wydaje się próba "przesunięcia" elekcji. W akcję "pomocy" dla dołującej kandydatki PO włączył się przed kilku dniami unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, a dziś "koło ratunkowe" rzuciła jej partia Donalda Tuska. Prezydium frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE (której przewodniczy jest Tusk) wezwało rząd Polski do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, gdy ustanie pandemia.

"Prezydium Grupy EPL z niepokojem obserwuje dążenia większości rządowej w Polsce do przeprowadzenia głosowania w wyborach prezydenckich w samym środku pandemii Covid-19. Wzywamy rząd PiS do wdrożenia zapisów konstytucji i ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Pozwoli to na zagwarantowanie legalności wyborów oraz uratowania życia wielu Polek i Polaków"

Reklama

- zaznaczył cytowany w poniedziałkowym oświadczeniu wiceprzewodniczący grupy EPL Esteban Gonzalez Pons.

Temat ten był omawiany podczas zeszłotygodniowego posiedzenia szefów delegacji grupy EPL, do której należą europosłowie PO oraz PSL. Tekst oświadczenia, w którym wezwano do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej został przyjęty w procedurze pisemnej. Chadecy z PE przywołali artykuł 228 konstytucji RP. Zgodnie z nim wybory prezydenckie nie mogą być przeprowadzane jedynie w czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu. Kadencja głowy państwa ulega wówczas przedłużeniu.

"Trudno zrozumieć, dlaczego polski rząd jest skłonny do ryzykowania życia i zdrowia Polaków, pracowników poczty oraz osób liczących głosy" - czytamy w oświadczeniu. Kierownictwo frakcji EPL podkreśliło, że dążąc do wyborów 10 maja, koalicja rządząca narusza liczne postanowienia konstytucji i kodeksu wyborczego.

Przypomniano w tym kontekście, że wybory mają być organizowane przez wicepremiera Jacka Sasina, a nie przez apolityczny, niezależny organ, jakim była Państwowa Komisja Wyborcza. "Jest to niezgodne ze standardami europejskiej demokracji ani z dobrze ugruntowanymi zasadami Państwowej Komisji Wyborczej" - zaznaczono w oświadczeniu.

Wbrew oczywistym faktom, dodano w nim ponadto, że zobowiązanie obywateli do umieszczania obok kart do głosowania ankiety z ich nazwiskami i numerami PESEL narusza zasadę tajności oddanego głosu. Zachowanie tej zasady - podkreślono - nie jest wyłącznie przepisem wyborczym, ale normą europejskiej demokracji.

"PiS nie powinien wykorzystywać pandemii koronawirusa, aby za wszelką cenę zapewnić drugą kadencję swojego prezydenta. Zamiast odłożyć głosowanie i nie ryzykować życia Polek i Polaków, PiS zmusza do przeprowadzenia wyborów poprzez nałożenie powszechnego i obowiązkowego głosowania pocztowego. Ponawiam mój apel, aby polskie władze wróciły do Europy i zrezygnowały z wchodzenia na ścieżkę konfrontacji z przyjaciółmi, sąsiadami i partnerami"

- zaznaczyła europosłanka Roberta Metsola, która jest rzeczniczką grupy EPL w komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE. Metsola zapewne nie wie, że w Polsce nie istnieje "obowiązkowe głosowanie" i nikt do głosowania nie "zmusza", ale to nie przeszkadza jej - jak widać - do wygłaszania tego typu manifestów.


Politycy PiS podkreślają, że wybory prezydenckie powinny odbyć się w maju, bo biorąc pod uwagę konstytucję, nie ma w tej sprawie innej możliwości.

"Konstytucyjnie wybory muszą się odbyć. Nie możemy sobie w tej chwili pozwolić na łamanie konstytucji. Każde inne rozwiązanie jest po prostu złym rozwiązaniem. Wybory korespondencyjne są możliwe i będą bezpieczne i tylko po prostu jest w tej chwili potrzebna zgoda polityczna i odpowiedzialność polityków, którzy mają w swoich rękach przyszłość Polski"

- powiedziała dziś w radiowej Jedynce europosłanka PiS, była premier Beata Szydło.

Zwróciła uwagę, że w niedzielę odbyło się w 46 miejscowościach w Polsce normalne głosowanie w wyborach uzupełniających do samorządów. "Nikt nie protestował i dało się je przeprowadzić, a więc mówienie, że wybory korespondencyjne są niemożliwe, jest po prostu fałszem" - dodała szefowa sztabu programowego Andrzeja Dudy.

Zgodnie z lutowym zarządzeniem marszałek Sejmu Elżbiety Witek wybory mają się odbyć 10 maja. Oprócz prezydenta Andrzeja Dudy startują w nich m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska), prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, europoseł Robert Biedroń (Lewica), niezależny kandydat Szymon Hołownia i poseł Konfederacji Krzysztof Bosak.

Według sondażu opublikowanego w niedzielę, 57 proc. respondentów deklaruje chęć głosowania na obecnego prezydenta Andrzeja Dudę. Na drugim miejscu znaleźli się ex aequo z poparciem 11 proc. - kandydatka PO Małgorzata Kidawa-Błońska i szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Reklama