Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Parada błaznów, czyli wybory po rosyjsku. Putin i cała reszta

Kampania prezydencka w Rosji zakończyła się 6 grudnia – w dniu, w którym Władimir Putin ogłosił, że będzie startował w wyborach. Teraz mamy jedynie okres przejściowy: testowanie machiny państwa, badanie społeczeństwa, gra z Zachodem. Czy 18 marca Rosjan czeka w ogóle jakiś wybór? Tak. Pójść głosować czy zostać w domu...

life.ru

Tak ogromnej dysproporcji między faworytem a resztą kandydatów jeszcze nie było, a przecież to już czwarte wybory prezydenckie Putina. Tym bardziej że najpewniej znów skończy się na jednej turze, a wynik nie będzie niższy niż 60 proc. Sześć lat temu było 64, w 2004 r. – 72, a w 2000 r. – 53 proc.

Wszystko, rzecz jasna, zgodnie z demokratycznymi regułami. Pierwszy najważniejszy etap usuwania możliwych przeszkód dla zwycięzcy to już rejestrowanie kandydatów. W taki sposób Centralna Komisja Wyborcza wykluczyła Aleksieja Nawalnego – wszystko zgodnie z prawem, bo już wcześniej (godna podziwu zapobiegliwość) sąd wlepił najpopularniejszemu działaczowi opozycji prawomocny wyrok (cóż z tego, że w zawieszeniu, skoro blokuje start w wyborach). Bez Nawalnego wyborcza rywalizacja będzie przypominała bardziej pałacowe gry i zabawy, kiedy wokół „gosudara” podrygują różnego sortu błazny.

Kandydaci dzielą się na dwie kategorie. Ci „niezależni” muszą do rejestracji zebrać minimum 300 tys. podpisów, ci formalnie wystawieni przez partię – tylko 100 tys. A ci wystawieni przez partię obecną w parlamencie – wcale. To ostatnie dotyczy kandydata komunistów Pawła Grudinina i kandydata LDPR Władimira Żyrinowskiego. Tego ostatniego przedstawiać nie trzeba. Ciekawa jest za to zmiana u komunistów. Giennadij Ziuganow ustąpił miejsca młodszemu koledze: 57-letni Grudinin to sprawny dyrektor wielkiego podmoskiewskiego sowchozu specjalizującego się w uprawie truskawek. A do tego popularny youtuber i efektowny populista. Ma zmienić wizerunek komunistów i wyjść poza ich tradycyjny, wymierający elektorat. Frakcje Jednej Rosji i Sprawiedliwej Rosji nie wystawiły kandydatów – ogłosiły, że popierają Putina. Podpisy powinny być złożone do końca stycznia. Ostateczna lista kandydatów startujących w wyborach będzie znana 9 lutego.

Wstępną rejestrację do początku stycznia przeszło, oprócz Grudinina i Żyrinowskiego, jeszcze 12 kandydatów partyjnych. W tym Ksenia Sobczak, wystawiona formalnie przez ugrupowanie Obywatelska Inicjatywa, oraz Grigorij Jawlinski (Jabłoko). Jeśli chodzi o kandydatów „niezależnych”, to – nie licząc Putina – taki zamiar wyraziło aż 45 osób. Do CKW papiery przyniosło 15, a większości już odmówiono z przyczyn formalnych. Wygląda na to, że generalnie była to „ustawka”. Chodziło o to, żeby Nawalny okazał się jednym z wielu odrzuconych. Tylko jego start mógłby skomplikować życie Putinowi, bo Nawalny pokazał, że skutecznie mobilizuje ludzi krytycznych wobec władzy.

Wykluczony z wyborów popularny opozycjonista wezwał do bojkotu głosowania. Twierdzi, że to obniży frekwencję i osłabi legitymację Putina. Ciekawe, że sześć lat temu, gdy do bojkotu wyborów wezwali Garri Kasparow (musiał emigrować w 2013 r.) i Borys Niemcow (zamordowany w 2015 r.), Nawalny był temu przeciwny, mówiąc, że to nic nie da. Nie da i teraz. Jeśli bowiem ubędzie przy urnach ludzi, to raczej tych, co i tak by na Putina nie głosowali. Co oznacza, że odsetek głosów oddanych na prezydenta będzie wyższy.

Efektem bojkotu Nawalnego będzie więc to, że Putin pochwali się wynikiem lepszym o dobrych kilka punktów procentowych.

Więcej w tygodniku "Gazeta Polska"

 



Źródło: Gazeta Polska

#Władimir Putin #wybory w Rosji

Antoni Rybczyński