Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Ostatnia ofensywa Putina. To będzie gorące lato na Ukrainie

Rosja szykuje wielką ofensywę na kilku frontach jednocześnie. Najbliższe miesiące zdecydują o losach wojny. Jeśli armia moskiewskich orków nie dokona przełomu, Putin będzie zmuszony usiąść do rozmów – tak na serio. Kreml ma więc wariant awaryjny: uderzenie tam, gdzie stosunkowo łatwiej może podbić ziemie, które następnie wymieni za brakującą część anektowanych nielegalnie w 2022 roku czterech obwodów na południu Ukrainy.

Wszelkie nadzieje Donalda Trumpa na dogadanie się z Władimirem Putinem w sprawie zakończenia działań wojennych na Ukrainie od początku były skazane na klęskę. Niedawne słowa prezydenta USA, że „Putin zwariował”, że nie poznaje Putina, w sumie nie zaskakują. Putin obecny jest kimś innym, niż Putin choćby w 2019 roku. Poza tym, gdy Trump składał słowa przysięgi w styczniu 2025 roku, Rosja już od wielu miesięcy miała inicjatywę na froncie. Powoli, ale nieuchronnie, zajmowała kolejne tereny ukraińskie. Zawieszenie broni nie ma więc w tym momencie sensu z punktu widzenia Rosji. Putin zyskał kilka miesięcy zwodząc Trumpa, wypchnął Ukraińców z obwodu kurskiego, zmobilizował kolejne siły, zdobył kolejne pozycje w Donbasie, a teraz skoncentrował dodatkowe siły i zamierza w najbliższych miesiącach próbować zająć jak najwięcej ukraińskiego terytorium. 

Reklama

Cele Moskwy są niezmienne

Według danych ukraińskiego dowództwa, od początku pełnoskalowej wojny liczebność rosyjskich sił zaangażowanych w konflikt wzrosła pięciokrotnie i w kwietniu 2025 roku przekroczyła 620 tys. osób. Strategiczne cele Moskwy pozostają niezmienne – to całkowita kontrola nad obwodami donieckim, ługańskim, chersońskim i zaporoskim, a także utworzenie strefy buforowej na terytorium obwodów sumskiego, charkowskiego i czernihowskiego. Nie przypadkiem podczas niedawnych rozmów w Stambule – pierwszych bezpośrednich od trzech lat – rosyjska delegacja wprost powiedziała Ukraińcom: chcemy całości obwodów ługańskiego, donieckiego, zaporoskiego i chersońskiego. Jak nie oddacie, spróbujemy wziąć je siłą. A co najmniej weźmiemy ziemie na północnym wschodzie, w obwodach czernihowskim, sumskim i charkowskim, a potem wymienimy na to, na czym nam zależy. Obecnie Rosja ma dwa priorytety na froncie: przełamanie frontu w Donbasie (dokładniej w rejonie Pokrowska i Konstantynówki) oraz zbudowanie „strefy buforowej” na północnym wschodzie.  

Wyłom w Donbasie, problem Ukrainy

Rosjanom w ostatnich tygodniach udało się dokonać poważnego wyłomu w liniach obronnych Ukrainy w Donbasie, a dokładniej na kierunkach pokrowskim i toreckim. Siły rosyjskie kontynuują tam natarcie na szerokim froncie na południe od Konstantynówki. Eksperci i wojskowi już w marcu zaczęli mówić o tym mieście jako prawdopodobnym kolejnym celu Rosji. Konstantynówka, jako węzeł kolejowy i samochodowy, pełni ważną rolę logistycznego centrum i umocnionego obszaru dla sił ukraińskich na tej części frontu. Konstantynówka to również brama do aglomeracji Słowiańska-Kramatorska, dwóch największych miast Donbasu kontrolowanych jeszcze przez Ukraińców. Bezpieczeństwo miasta jest zależne od sytuacji na kilku kierunkach rosyjskiej ofensywy: pokrowskim, toreckim, kramatorskim (Czasiw Jar) i siewierskim. Najbardziej oczywiste drogi dojścia do Konstantynówki to te od południa (Toreck) i wschodu (Czasiw Jar). Ale tam Ukraińcy stawiają zaciekły opór od prawie roku. Dlatego Rosjanie szukali słabego punktu w obronie i w końcu znaleźli: na styku kierunków pokrowskiego i toreckiego, czyli na zachód od Konstantynówki. Położenie obrony pogorszyło się gwałtownie z początkiem maja, gdy rosyjskie wojska zaczęły posuwać się szybciej na południowy zachód od miasta, jednocześnie przeprowadzając naloty bombowe. Rosjanie poszerzyli wyłom w pozycjach ukraińskich wzdłuż drogi Pokrowsk–Konstantynówka, zajmując kolejne miejscowości po obu jej stronach. W rezultacie zgrupowanie ukraińskie na południe od Konstantynówki omal nie zostało zamknięte w kotle. Ukraińcy stopniowo zaczną się wycofywać na bezpośrednie przedpola miasta.

Rosjanie zagrażają też coraz silniej obrońcom w rejonie położonego bardziej na zachód Pokrowska i pobliskiego Myrnohradu, uderzając wzdłuż drogi łączącej to miasto z Konstantynówką. Kolejne postępy Rosjanie poczynili także pomiędzy Pokrowskiem a Wełyką Nowosiłką oraz na kierunku kurachowskim. Dodając zaciekłe ataki na kierunku łymańskim, można mówić o dużej ofensywie na całej długości donieckiego frontu. Również sytuacja na froncie w obwodzie zaporoskim staje się coraz bardziej groźna – ukraińskie źródła mówią o koncentracji dużych sił wroga. Wzmocnienie rosyjskich ataków odczuwają mieszkańcy przyfrontowych rejonów obwodu. Od rosyjskich ostrzałów cierpią również mieszkańcy obwodu chersońskiego na prawym, kontrolowanym przez Kijów, brzegu Dniepru. Aby marzyć o zdobyciu Chersonia (opuszczonego w listopadzie 2022) i zajęciu reszty obwodu chersońskiego, rosyjskie wojsko musiałoby przeprawić się przez Dniepr, a do tego potrzeba znacznie więcej zasobów. Liczebnie nawet 10-krotnie większych od obrońców. Taka bitwa oznaczałaby dla Rosjan ogromne straty. Tym Kreml się nie przejmuje, sęk w tym, że nie ma nawet tylu ludzi. Dlatego Putin i jego generałowie chcą zdobyć duże obszary na zupełnie innym odcinku frontu.

„Strefa buforowa”, czyli plan Rosji

„Na podstawie informacji, które zdobywa wywiad, i otwartych danych widzimy, że Putin i jego otoczenie nie zamierzają kończyć wojny. Jest odwrotnie: istnieje wiele dowodów na to, że przygotowują nowe operacje ofensywne. Rosja liczy na kontynuowanie wojny”

– powiedział 26 maja Wołodymyr Zełenski. Dwa dni później oznajmił, że Rosja gromadzi przy granicy z ukraińskim obwodem sumskim zgrupowanie liczące ponad 50 tys. żołnierzy, aby stworzyć „strefę buforową” o głębokości 10 km. O przygotowaniach do rozpoczęcia dużej ofensywy rosyjskiej armii na kierunku sumskim i, być może, charkowskim mówią również niektórzy eksperci wojskowi. Putin 22 maja na spotkaniu z członkami rządu ogłosił decyzję o utworzeniu „strefy buforowej” wzdłuż granicy w celu ochrony rosyjskich regionów przed zagrożeniem ze strony wojsk ukraińskich. Po raz pierwszy o planach utworzenia takiej strefy wzdłuż granicy z Ukrainą Putin mówił już w marcu 2024 roku. Kilka tygodni później rozpoczęła się rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim – do dziś Rosjanie utrzymują pozycje na pograniczu w tej części Ukrainy.

Rosja mówi o strefie 10 km, jednak w rzeczywistości jej wojska będą chciały wejść jak najgłębiej w ukraińskie terytorium. Sumy leżą około 25 km od granicy z Rosją i strefa buforowa takiej głębokości uniemożliwiłaby siłom ukraińskim atakowanie terytorium Rosji z artylerii lufowej oraz przy użyciu dronów taktycznych. W ostatnich dniach administracja wojskowa obwodu sumskiego potwierdziła, że armia rosyjska przejęła kontrolę nad czterema wsiami. Wcześniej zajęła kilka innych. Pod kontrolą Rosji znalazło się już ponad 60 kilometrów kwadratowych obwodu sumskiego. Rosjanie nacierają i chcą zająć kolejne miejscowości. Ale póki co, w kierunku Sum prowadzą działania tylko ograniczone siły, które nie wystarczą do zajęcia miasta, liczącego przed wojną 256 tys. mieszkańców. Po raz ostatni siły rosyjskie zajęły miasto powyżej 100 tys. mieszkańców w lipcu 2022 roku i był to Łysyczańsk w obwodzie ługańskim.

Długość rosyjskiej granicy z północno-wschodnią częścią Ukrainy wynosi: w obwodzie briańskim ponad 350 km, w obwodzie kurskim około 245 km, w obwodzie biełgorodzkim około 540 km. Połowa biełgorodzkiego odcinka granicy – z obwodem ługańskim i częściowo charkowskim – znajduje się pod kontrolą Rosji. Ale i tak mowa o 800–900 km granicy państwowej, gdzie Rosja zapowiedziała budowę „strefy buforowej”. Rosyjska armia ma sporo żołnierzy na tej linii. Dwa zgrupowania – Zachód i Północ – toczą walki w obwodzie charkowskim. Sytuacja tam jest jednak stosunkowo stabilna, a zatem siły stron są mniej więcej równe i nie należy spodziewać się gwałtownych zmian w najbliższym czasie. Pozostaje sprawa zgrupowania w obwodzie kurskim. To nawet 70 tys. żołnierzy, 160–200 czołgów, około pół tysiąca pojazdów opancerzonych, nieco więcej sztuk artylerii lufowej oraz 160–180 sztuk artylerii rakietowej. To za mało, żeby wyrąbać strefę buforową na długości setek kilometrów. Ale można próbować przełamać front w jednym miejscu, szybko zająć duże terytorium, potem bronić go za wszelką cenę, by wreszcie zaproponować wymianę za ziemie, na których Moskwie bardziej zależy: na południu i w Donbasie.

Źródło: Gazeta Polska
Reklama