Niemal wszyscy Irakijczycy zatrzymani przez policję w Brandenburgii, blisko granicy z Polską… zniknęli z ośrodka dla uchodźców. Trafili tam po wykryciu nielegalnego przekroczenia granicy. To zdarzenie jest dobitnym przykładem na to, że Niemcy całkowicie nie radzą sobie z napływającymi do nich imigrantami.
W ośrodku w Eisenhuettenstadt na południe od Frankfurtu nad Odrą pozostało dwóch z 50 Irakijczyków zatrzymanych na autostradzie A12 nieopodal granicy z Polską. Według dziennika „Berliner Zeitung”, są to nastolatek podróżujący bez opiekunów oraz jeszcze jedna osoba, która schowała się pod łóżkiem.
Gazeta podała, że pozostali imigranci zostali prawdopodobnie zabrani z ośrodka przez krewnych mieszkających w innych częściach Niemiec.
Pokoje są puste
– powiedział kierownik placówki Frank Nuernberger.
Jak informowaliśmy, niemiecka policja w nocy z piątku na sobotę zatrzymała jadącą w kierunku Berlina ciężarówkę na autostradzie A12 w okolicach zjazdu na Muellrose, około 10 km od granicy z Polską.
46-letni Turek – kierowca pojazdu – trafił do aresztu. W areszcie przebywa też 26-letni Syryjczyk, podejrzany o współpracę z przemytnikami, który jako jedyny z grupy miał dokument tożsamości.
Z ustaleń policji wynika, że migranci byli wcześniej zarejestrowani w Rumunii. Ich odciski palców znajdują się w europejskim systemie komputerowym Eurodac – informuje „Berliner Zeitung”. Zgodnie z tzw. systemem dublińskim powinni zostać odesłani do Rumunii.
Według gazety, niemiecka policja obawia się, że przemytnicy ludzi będą w coraz większym stopniu wykorzystywać tzw. trasę wschodnią, biegnącą przez Słowację i Polskę bądź Czechy. W minionych tygodniach na terenie Niemiec zatrzymano kilka grup migrantów z tego kierunku.
Kilka dni wcześniej po niemieckiej stronie granicy w Bad Muskau na terenie kraju związkowego Saksonia zatrzymano 40 Irakijczyków. Z zeznań migrantów wynika, że przemytnicy dowieźli ich ciężarówką z Turcji w pobliże polskiego przejścia granicznego w Łęknicy.