Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Niemcy próbują rozliczać zbrodnie sprzed lat. „Doszło do poważnych zaniedbań”

Niemcy starają się pociągać do odpowiedzialności żyjących funkcjonariuszy niemieckich obozów koncentracyjnych. W mijającym roku ruszyły dwa procesy: 96-letniej dziś byłej sekretarki ze Stutthofu i 100-letniego byłego strażnika obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. - Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że doszło do poważnych zaniedbań w rozliczaniu się z nazistowską przeszłością, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku - przyznał rzecznik niemieckiego resortu sprawiedliwości.

pixabay.com/CarlottaSilvestrini

W obozowej administracji

30 września przed sądem w Itzehoe miała stanąć Irmgard F., była sekretarka w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. 96-latka jest oskarżona o to, że w okresie od czerwca 1943 r. do kwietnia 1945 r. jako stenotypistka i maszynistka w komendanturze niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof pomagała kierownictwu obozu w systematycznym zabijaniu więźniów. Zarzuca się jej współudział w zabójstwie w ponad 11 tys. przypadków.

W przewidzianym terminie rozprawa nie mogła się jednak zacząć, ponieważ oskarżona rano w dniu procesu uciekła z domu opieki, w którym mieszka i przed sądem się nie zjawiła. Dopiero po kilku godzinach została zatrzymana przez policję i trafiła do aresztu.

Proces ruszył 19 października. Postępowanie jest rozpatrywane przez wydział dla nieletnich w mieście Itzehoe, ponieważ oskarżona w chwili popełnienia przestępstwa miała mniej niż 21 lat, a więc była młodociana w rozumieniu ustawy o sądach dla nieletnich.

Mordy w Sachsenhausen

7 października w Brandenburg an der Havel rozpoczął się zaś proces 100-letniego Josefa S., któremu zarzuca się, że jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen świadomie i dobrowolnie pomagał w okrutnym zamordowaniu ponad 3 tys. ludzi. W 1944 roku zamordowany został tam komendant główny Armii Krajowej Stefan "Grot" Rowecki.

Josef S. jest oskarżony o to, że między styczniem 1942 r. a lutym 1945 roku w 3518 przypadkach umyślnie pomagał w rozstrzeliwaniu rosyjskich jeńców wojennych i mordowaniu więźniów przy użyciu gazu trującego Cyklon B. - poinformował sąd.

Jako strażnik SS Josef S. przyczynił się także do śmierci więźniów z powodu chorób, głodu, pracy przymusowej lub systematycznej eksterminacji. W akcie oskarżenia zarzut ten brzmi: "pomocnictwo w zabijaniu więźniów poprzez tworzenie i utrzymywanie warunków nieprzyjaznych dla życia".

Z kolei strażnik obozu koncentracyjnego Stutthof Harry S. podejrzany o współudział w zabójstwach w kilkuset przypadkach uniknął w tym roku procesu. W marcu sąd w Wuppertalu "odrzucił wszczęcie postępowania głównego z powodów prawnych, ponieważ (…) oskarżony ze względu na swój stan fizyczny nie jest już w stanie rozsądnie reprezentować swoich interesów w procesie i poza nim".

Sąd zauważył jednocześnie, że "na podstawie akt istnieje bardzo silne podejrzenie, że oskarżony był winny współudziału w zabójstwie w kilkuset powiązanych sprawach".

Zaniedbania w rozliczaniu zbrodniarzy

Międzynarodowy Komitet Oświęcimski skierował na początku roku pod adresem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości zarzut, że od dziesięcioleci nie ściga nazistowskich zbrodniarzy.

- Świadomość, że oprawcy z obozów byli w stanie w większości żyć bez problemów i bez konieczności rozliczania się ze swoich zbrodni w niemieckim sądzie, obciążała ocalałych przez całe życie

 - powiedział wiceprzewodniczący Komitetu Christoph Heubner.

Fakt, że sprawców pociąga się do odpowiedzialności dopiero teraz, jest "porażką i zaniedbaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, które trwa od dziesięcioleci" - oświadczył Heubner.

- Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że doszło do poważnych zaniedbań w rozliczaniu się z nazistowską przeszłością, zwłaszcza w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku

 - przyznał rzecznik niemieckiego Ministerstwa Sprawiedliwości w odpowiedzi na pytanie Polskiej Agencji Prasowej o przedłużające się procesy nazistowskich zbrodniarzy.

- Niemcy stworzyli po powstaniu RFN system, który chronił zbrodniarzy przed karą - powiedział zaś PAP historyk prof. Bogdan Musiał.

Według Thomasa Willa, szefa Centralnego Urzędu ds. Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, na osądzenie czeka jeszcze 15 strażników z niemieckich obozów koncentracyjnych. Sprawy dziewięciorga podejrzanych badają prokuratury w Erfurcie, Weiden, Hamburgu i Neuruppin oraz Prokuratura Generalna w Celle. Centralny Urząd ds. Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych prowadzi też wstępne postępowania w sześciu kolejnych sprawach.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

md