Niemieccy policjanci przystąpili dziś do likwidacji domków, wzniesionych na drzewach przez uczestników protestu przeciwko wycince prastarego lasu koło odkrywkowej kopalni węgla brunatnego RWE w Hambach w Nadrenii Północnej-Westfalii. Co na to niemiecka prasa, która wielokrotnie stawała po stronie "ekologów" wielokrotnie atakujących polskich leśników? Uwaga! Potępia ona ataki niemieckich ekologów na pracowników RWE i policję i porównuje ich zachowanie do… „brunatnych” antyimigranckich protestów w Chemnitz.
Niemiecka policja poinformowała, że funkcjonariusze zostali obrzuceni koktajlami Mołotowa. Strzelano też do nich z procy. Jeden z policjantów odniósł niewielkie obrażenia. W wielu miejscach uczestnicy pokojowych demonstracji blokowali drogi dojazdowe. Zatrzymano trzy osoby.
Obrońcy środowiska i przeciwnicy węgla brunatnego od lat bronią tego lasu, który koncern energetyczny chce wyciąć, by nadal wydobywać tam węgiel. Dziś policja usunęła z drzew pierwsze domki, które całymi latami były symbolem oporu przeciwko węglowi brunatnemu.
Resort budownictwa Nadrenii Północnej-Westfalii nie powoływał się na potrzebę wydobywania węgla brunatnego, uzasadniając konieczność likwidacji domków na drzewach. Podkreślono, że domki należy usunąć, ponieważ nie spełniają wymogów ochrony przeciwpożarowej oraz nie są wyposażone w drabinki ewakuacyjne. Uczestnicy protestu uznali to za „polityczny skandal”.
W reakcji na usuwanie domków z drzew obrońcy środowiska zapowiedzieli „nieposłuszeństwo obywatelskie” i ogólnokrajową mobilizację przeciwników wycinki lasu.
Jednak niemieccy politycy, którzy tak chętnie krytykowali Polskę za wycinkę lasu, nie przebierają w słowach, kiedy chodzi o ich rodzimych obrońców lasu. Jak pisał portal niezalezna.pl, szef MSW Nadrenii Północnej nazwał ekologów koczujących w domkach na drzewach - lewicowymi ekstremistami, którzy chcą zlikwidować państwo.
Kopalnia Hambach jest zapewne, jak pisze agencja dpa, największą w Europie odkrywką węgla brunatnego. Kopalnia i trzy spalające wydobywany w niej węgiel elektrownie należą do koncernu energetycznego RWE. Według jego informacji, z 4100 hektarów lasu objętych obowiązującym od lat pozwoleniem na wycinkę, 3900 hektarów ustąpiło już miejsca wyrobisku. RWE twierdzi, że dalsza wycinka jest niezbędna dla zabezpieczenia produkcji energii elektrycznej w elektrowniach na węgiel brunatny.
Agencja dpa podkreśla, że policja przygotowuje się tam na długą i trudną operację. Część z 50-60 domków na drzewach znajduje się na wysokości do 25 metrów, więc ich usuwanie nie będzie łatwe, zwłaszcza, że spodziewane są kolejne demonstracje.
Nawet niemiecka prasa, która poświęciła tyle artykułów broniąc zakazu wycinki polskiego lasu, w przypadku niemieckich wydarzeń stanęła po stronie… RWE i policji.
„Kryminalne działania obrońców lasu przeciwko policji i pracownikom RWE nie są legalne. W tym roku w lesie w Hambach odnotowano 88 przestępstw – od zakłóceń prac przedsiębiorstwa poprzez szczególnie poważnie przypadki naruszenia spokoju aż po usiłowanie spowodowania poważnego uszkodzenia ciała. (…) Prawo i porządek muszą obowiązywać wszędzie - w Chemnitz i Köthen [gdzie po zabójstwach Niemców przez imigrantów doszło do antyimigranckich protestów – przyp. red], w Berlinie-Neukölln [gdzie istnieją imigranckie getto – przyp. red.] - oraz w lesie w Hambach”
- czytamy na portalu Die Welt.