Dziennik powołał się na nieopublikowany jeszcze raport z ubiegłorocznej działalności Jednostki Wywiadu Finansowego (Financial Intelligence Unit - FIU) -red.) - podległej niemieckiej służbie celnej, instytucji z siedzibą w Kolonii, zajmującej się zwalczaniem prania pieniędzy oraz finansowania terroryzmu. Z dokumentu wynika, że otrzymano łącznie 355 tys. sygnałów o podejrzanych transakcjach.
Już w swym raporcie za rok 2018 FIU wskazała na "skrajną podatność" rynku nieruchomości na wątpliwe transakcje i na znaczne problemy z udowodnieniem, że kryją się za nimi przestępcy. Od lat pojawiają się wciąż nowe fakty wskazujące na to, iż grupy przestępcze wykorzystują sektor nieruchomości do prania pieniędzy drogą dokonywanych tam zakupów.
- Problemem dla nas jest to, że kultura tropienia prania pieniędzy tradycyjnie nie jest w Niemczech wysoko rozwinięta
- powiedział "Tagesspieglowi" szef FIU Christof Schulte.
98 proc. ubiegłorocznych zgłoszeń pochodziło z sektora finansowego, przede wszystkim od banków i dostawców usług finansowych. Tym niemniej liczba zgłoszeń z "sektora niefinansowego" zwiększyła się z zaledwie 600 do ponad 1500. Pochodziły one od notariuszy, pośredników w handlu nieruchomością, adwokatów, a nawet organizatorów loterii.