W niedzielę dokonano eutanazji 600-kilogramowej samicy arktycznego morsa . Informację przekazała Norweska Dyrekcja ds. Rybołówstwa. Zwierzę nazwane Freya od kilku tygodni przebywało w okolicach Oslo, budząc zainteresowanie gapiów.
"Decyzja o uśmierceniu morsa została podjęta po ogólnej ocenie, że życie i zdrowie ludzi może być zagrożone"
- podkreślił w komunikacie szef Norweskiej Dyrekcji ds. Rybołówstwa Frank Bakke-Jensen.
Jak dodał, "nie było możliwe przeniesienie tak dużego i dzikiego zwierzęcia w inne miejsce".
"Nie wiadomo, czy taka operacja zakończyłaby się sukcesem"
- zauważył Bakke-Jensen.
Uśmiercenie morsa skrytykowali przedstawiciele Partii Zielonych, którzy zapowiedzieli wezwanie w parlamencie do złożenia wyjaśnień ministra odpowiedzialnego za rybołówstwo.
Wcześniej norweskie władze bezskutecznie apelowały do ludzi o niezbliżanie się do morsa. Wylegujące się zwierzę budziło jednak ogromne zainteresowanie gapiów. Zaobserwowano przypadki, gdy rodzice pozwalali dzieciom na kąpiel w pobliżu ssaka. Freya szybko stała się gwiazdą mediów społecznościowych.
Looks like an amazing place pic.twitter.com/HvkFyoA7JZ
— ⭐️Amazing Posts (@AmazingPosts_) August 6, 2022
Mors spowodował interwencję policji, gdy szukając miejsca do odpoczynku podtopił kilka łodzi oraz zablokował pomost dla kajakarzy.
Naukowcy przypuszczają, że Freya pochodziła z norweskiego archipelagu arktycznego Svalbard lub z Grenlandii. Zwierzę widywano wcześniej w Holandii, Danii oraz na zachodnim wybrzeżu Szwecji.