Rosji nie uda się obalić demokratycznie wybranych władz Mołdawii, choć nie ustaje w takich wysiłkach - ocenia Anatol Salaru, były mołdawski minister obrony. Jego zdaniem, nie jest to możliwe ani militarnie, ani hybrydowo.
Agresja zbrojna, w ocenie mołdawskiego polityka, jest w chwili obecnej trudna do realizacji przez Moskwę z powodu heroicznego oporu stawianego przez wojska ukraińskie.
- Rosja w takich warunkach nie jest w stanie dotrzeć ze swoją armią do Republiki Mołdawii, dlatego ucieka się do wojny hybrydowej. Chce w ten sposób zatrzymać proeuropejski kurs Kiszyniowa
Odnotował, że Kiszyniów nie został opuszczony przez państwa Zachodu w trakcie rosyjskiej wojny hybrydowej i Mołdawia jest "przez nie mocno wspierana".
Minister obrony z lat 2015-2016 uważa, że środowisko prorosyjskie obecne w Mołdawii, m.in. poprzez niektóre opozycyjne ugrupowania, nawet pomimo wsparcia służb specjalnych Rosji nie posiada potencjału do przeprowadzenia zamachu stanu w Kiszyniowie. Wskazał, że do grona sprzymierzeńców Rosji należy przede wszystkim partia Sor.
- Środowisko to może dziś jedynie dążyć do destabilizacji, osłabiać bezpieczeństwo Mołdawii i państwo jako takie. Chce ono, aby w kraju nie funkcjonował wymiar sprawiedliwości, chce paraliżu instytucji państwa, co w przyszłości miałoby prowadzić do porzucenia proeuropejskiego kursu przez nasz kraj - powiedział mołdawski polityk.
Anatol Salaru spodziewa się, że Sor i grupy osób związane z Rosją będą w dalszym ciągu organizować protesty, w tym akcje z użyciem przemocy, aby podkopywać obecne władze Mołdawii.
Dodał, że działania te mają związek z wojną na Ukrainie, a "wykorzystywani" przez Moskwę i opłacani uczestnicy wieców antyrządowych to często "starsi, biedni ludzie wynagradzani nielegalnie zdobytymi pieniędzmi".
- Kreml chce ustanowić w Kiszyniowie nową, lojalną sobie władzę, zdolną do funkcjonowania jako element nacisku militarnego na Ukrainę