\"Mianowanie Annegret Kramp-Karrenbauer sekretarz generalną CDU sprawiło, że weszła ona do pierwszej ligi niemieckiej polityki. Obecną premier Saary okrzyknięto już następczynią kanclerz Angeli Merkel\" – informuje \"Financial Times\".
Gazeta wyjaśnia, że to kluczowe stanowisko może bowiem zwiększyć szanse Kramp-Karrenbauer na zastąpienie pewnego dnia Merkel.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szukają następcy Angeli Merkel. „Partia potrzebuje odnowy”
Kramp-Karrenbauer obecnie jest szefową regionalnego rządu w niewielkim kraju związkowym, Saarze.
Niedługo przejdzie gigantyczną transformację. Z przytulnego prowincjonalnego świata Saary zostanie katapultowana do maszynowni niemieckiej polityki, w stolicy najpotężniejszego kraju Europy – czytamy.
Na wczorajszej konferencji prasowej w Berlinie Merkel chwaliła Kramp-Karrenbauer, którą niemieckie media od dawna nazywają "mini-Merkel".
Kanclerz od lat jest zwolenniczką premier Saary i od miesięcy rozmawiały o tym, jak mogłaby ona "odgrywać większą rolę w krajowej polityce – czytamy.
"FT" zauważa, że mianowanie Kramp-Karrenbauer sekretarz generalną CDU w pewnym sensie może być degradacją: zgodnie z konstytucją przywódcy krajów związkowych mają taki sam status jak ministrowe w rządzie, podczas gdy formalna władza sekretarzy generalnych partii jest niewielka.
Jednak to stanowisko może okazać się kluczowym punktem wyjścia do kariery w krajowej polityce – uważa Juergen Falter z uniwersytetu w Moguncji.
Kramp-Karrenbauer, nazywana AKK, już jest lubiana w CDU, zarówno w prawym jak i lewym skrzydle partii. Członkowie z lewej strony doceniają jej poparcie dla płacy minimalnej i praw pracowników, a prawicowym członkom imponuje bronienie przez nią wartości rodzinnych i sprzeciw wobec małżeństw homoseksualnych. Podobał się im też jej ubiegłoroczny sprzeciw, by nie pozwalać tureckim politykom prowadzić kampanii w Saarze w sprawie referendum konstytucyjnego, chociaż żaden z nich nie wyrażał nawet chęci, by tam przyjechać.