Angela Merkel miała bezgraniczne zrozumienie dla Rosji, a UE poszła za jej przykładem - twierdzi belgijski dziennik „De Standaard” komentując wywiad, jakiego udzieliła była kanclerz Niemiec. Merkel podkreśliła w nim, że jeśli chodzi o politykę wobec Rosji, to „nie ma się za co obwiniać”. Dziennik pisze również o tym, że państwa takie jak Polska czy kraje regionu bałtyckiego, które chciały być bardziej stanowcze, zostały odsunięte na margines jako "straumatyzowani tchórze".
Jak podkreśla „De Standaard”, był to pierwszy wywiad Merkel, od kiedy pół roku temu przekazała ona władzę swojemu następcy Olafowi Scholzowi.
„Od tego czasu zszokowana Europa obudziła się ze słodkiego snu, w który wprowadziła nas Merkel. Rosyjska inwazja na Ukrainę rozwiała złudzenia, że Władimir Putin zrzeknie się swoich historycznych roszczeń do tego kraju”
– pisze belgijska gazeta.
Jak podkreśla, „Niemcy to jeden z najważniejszych krajów w UE, a Merkel miała całkowite i bezgraniczne zrozumienie dla Rosji: mogła rozmawiać z Putinem po rosyjsku i niemiecku, oboje należeli do tego samego pokolenia i wychowali się w podobnych reżimach”.
- Pod koniec swojej kadencji Merkel jako jedyna (spośród szefów europejskich rządów – red.) znała Putina od początku jego kariery. Dlatego UE poszła za nią, kiedy zdecydowała, że Europa musi pozostać w kontakcie z Rosją
– przypomina „De Standaard” i podkreśla, że tymczasem państwa takie jak Polska czy kraje regionu bałtyckiego, które chciały być bardziej stanowcze, zostały odsunięte na margines jako "straumatyzowani tchórze".
„Przypuszczanie, jak wyglądałaby Ukraina dzisiaj, gdyby Merkel stanowczo waliła pięścią w stół dziesięć lat temu, pozostaje w sferze wróżenia z fusów” – podsumowuje „De Standaard”.