Szczyt unijny, na którym waży się obsada najważniejszych stanowisk w UE został zawieszony do jutra. Angela Merkel w rozmowie z dziennikarzami stwierdziła, że przyjęcie nowego szefa Komisji Europejskiej większością kwalifikowaną "nie byłoby satysfakcjonujące". Brak konkluzji podczas dzisiejszych obrad jako porażkę odczytał za to prezydent Francji Emmanuel Macron.
Dzisiaj Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, podjął decyzję o zawieszeniu do jutrzejszego przedpołudnia obrad unijnego szczytu w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej.
W rozmowie z dziennikarzami, Angela Merkel, która wczoraj podczas obrad Europejskiej Partii Ludowej miała w odosobnieniu forsować kandydaturę Fransa Timmermansa na szefa KE, dzisiaj powiedziała, że "podejmowanie decyzji w sprawie obsady stanowiska szefa Komisji Europejskiej większością kwalifikowaną 21 krajów reprezentujących 65 proc. ludności nie byłoby dla niej satysfakcjonujące".
- Dla mnie ważne jest, byśmy nie skończyli z większością 65,1 proc. populacji (...). Musimy zwracać uwagę, że mamy mniejsze i większe kraje w Grupie Wyszehradzkiej, i poza nią, jak Włochy
- mówiła Merkel.
Włosi dość stabilnie trwali na stanowisku sprzeciwu wobec kandydatury Fransa Timmermansa na fotel przewodniczącego Komisji Europejskiej.
- Pakiet wstępny z Osaki [zakładający m.in. przyznanie socjalistom stanowiska szefa KE - red.] wzbudził we mnie dużo wątpliwości, razem z 10-11 innymi państwami
- poinformował szef włoskiego rządu. Giuseppe Conte. Podkreślił: "zgłosiliśmy obiekcje".
Brak konkluzji podczas dzisiejszych obrad Rady Europejskiej prezydent Francji, Emmanuel Macron uznał za porażkę.
Macron skrytykował fakt, że na szczycie w Brukseli przywódcy nie zdołali jak dotąd podjąć decyzji ws. obsady najważniejszych unijnych stanowisk. Wyraził nadzieję na osiągnięcie porozumienia po wznowieniu rozmów we wtorek.
- Dzisiejszy dzień zakończyliśmy porażką, to bardzo źle dla wizerunku Rady (Europejskiej) i dla Europy
- powiedział dziennikarzom prezydent Francji.
- Jest jasne, że czasem ta porażka wynika z pewnych osobistych ambicji
- dodał.
Współpracownik francuskiego prezydenta poinformował, że Macron w poniedziałek po południu uda się z powrotem do Paryża, po czym następnego dnia wróci do Brukseli, gdzie o godz. 11 mają zostać wznowione negocjacje przywódców.