W czwartek w budynku paryskiej prefektury policji nożownik zabił czworo pracowników. 45-letni napastnik został zastrzelony. Prowadzone w tej sprawie śledztwo wykazało, że mężczyzna miał kontakty z ruchem salafickim. Wykazano również "oznaki utajonej radykalizacji"
Agencja AFP zwraca uwagę, że krajowy prokurator ds. walki z terroryzmem Jean-Francois Ricard potwierdził na konferencji prasowej dżihadystyczny wątek czwartkowego ataku na komendę główną policji.
45-letni napastnik, zidentyfikowany jako Mickael Harpon, został zastrzelony. Mężczyzna urodził się na francuskiej wyspie Martynika i od 2003 r. pracował w dyrekcji wywiadu prefektury policji DRPP. Przed ok. 10 laty przeszedł na islam.
Jak podaje portal rmf24.pl, powołując się na francuskie media, śledztwo wskazuje, że 45-letni napastnik mógłbyć "wtyczką" ISIS w strukturach paryskiej policji.
"Pracował on tam od 16 lat jako informatyk. Miał dostęp do tajnych informacji dotyczących planowanych działań przeciwko islamskim ekstremistom we Francji"
- czytamy na stronach rmf24.pl.
Władze nie podały, czy za atakiem kryje się motyw terrorystyczny, ale przekazały sprawę prokuratorom ds. walki z terroryzmem, co zwykle wskazuje na to, że dochodzenia dotyczą związku z terroryzmem - pisze Reuters.
Prokurator Ricard poinformował, że jego biuro przejęło śledztwo z powodu oznak, iż przestępstwo zostało dokonane z premedytacją, tego, że zabójca chciał zginąć oraz natury obrażeń, odniesionych przez co najmniej jedną z ofiar. "
Kontekst ukrytej radykalizacji" oraz wiadomości o charakterze wyłącznie religijnym, które napastnik wysłał do swojej żony na krótko przed zbrodnią, były dodatkowymi czynnikami - poinformował prokurator.
Śledztwo ujawniło również "kontakty między napastnikiem a kilkoma osobami, które prawdopodobnie należą do islamistycznego ruchu salafitów" - powiedział Ricard. Pierwsze czynności śledcze ujawniły jego "aprobatę dla niektórych nadużyć popełnianych w imię tej religii", "pragnienie niekontaktowania się z kobietami", "uzasadnienie" ataków na redakcję tygodnika satyrycznego "Charliego Hebdo" w 2015 r. w Paryżu, czy "zmianę sposobu ubierania się przez ostatnich kilka miesięcy" - sprecyzował.