Prezydent Nicolas Maduro był wczoraj rano zdeterminowany, by opuścić Wenezuelę i zbiec do Hawany - ujawnił w wypowiedzi dla telewizji CNN szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo. Od tego zamiaru odwiodła go interwencja dyplomatów rosyjskich - dodał.
Zdaniem Pompeo Rosjanie naciskali, by Maduro pozostał w kraju i nie przejmował się nawoływaniami lidera opozycji, Juana Guaido o przeprowadzenie ostatecznego etapu obalenia władzy Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV), której Maduro jest liderem.
Maduro miał zamiar udać się na Kubę, która należy wraz z Rosją i Chinami do grupy państw popierających jego władzę - twierdzi Pompeo.
We wtorek prezydent USA Donald Trump zagroził wprowadzeniem embargo gospodarczego i nałożeniem sankcji na na to państwo, jeśli Kuba nie przestanie okazywać wsparcia militarnego skompromitowanemu rządowi Wenezueli.
"Jeśli kubańskie oddziały wojskowe i jednostki milicji natychmiast nie zaprzestaną operacji wojskowych i wszelkich innych, które mają na celu podważanie ładu konstytucyjnego Wenezueli, to całkowita i szczelna blokada gospodarcza, wraz z sankcjami na najwyższym poziomie, zostanie nałożone na wyspę"
- napisał Trump na Twitterze,
"Miejmy nadzieję, że kubańscy żołnierze bezzwłocznie, szczęśliwie powrócą na swą wyspę" - dodał.
Z Wenezueli docierają sprzeczne informacje na temat przebiegu wydarzeń w tym ogarniętym kryzysem kraju.
Specjalny wysłannik USA do Caracas Elliott Abrams informował we wtorek, że opozycja w Wenezueli przed rozpoczęciem wtorkowych protestów podjęła negocjacje z trzema przedstawicielami rządu dotychczasowego prezydenta Nicolasa Maduro ws. przywrócenia demokracji w kraju.
"Toczą się interesujące negocjacje między Wenezuelczykami wewnątrz reżimu i opozycją na temat przywrócenia (porządku) konstytucyjnego" - oznajmił Abrams rozmawiając z dziennikarzami w Departamencie Stanu.
Opozycja w Wenezueli prowadzi rozmowy z ministrem obrony Vladimirem Padrino, przewodniczącym Sądu Najwyższego Maikelem Moreno i dowódcą gwardii prezydenckiej Ivanem Rafaelem Hernandezem Dalą.
Negocjacje prowadzone są od dłuższego czasu, ale "dziś wygląda na to, że nie ma postępów" - dodał Abrams.
Podkreślił, że sytuacja w Wenezueli jest niejasna, a do przedstawicieli USA docierają sprzeczne informacje.
O tym, że wymieniona przez Abramsa trójka ma do odegrania kluczową rolę w uregulowaniu kryzysu w Wenezueli - jest przekonany doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa krajowego John Bolton, który zaapelował do Padrino, Moreno i Dali o dołożenie wszelkich starań, by transformacja i zmiana władzy w Wenezueli po odejściu Maduro miała charakter pokojowy.
Bolton zaznaczył w swej wtorkowej rozmowie z dziennikarzami w Białym Domu, że wymienieni przezeń trzej politycy wenezuelscy bynajmniej nie zdradzają ochoty zdradzenia swego pryncypała i przejścia na stronę opozycji, ale - jak podkreślił - tylko ich głos się liczy. Władze amerykańskie są na bieżąco informowane o wydarzeniach i nastrojach w Caracas przez przedstawicieli opozycji - dodał.
We wtorek Juan Guaido, tymczasowy prezydent i lider opozycji, wyszedł na ulice Caracas wraz z wojskowymi. Media informowały, że podczas wiecu słychać było strzały.
Guaido oświadczył, że rozpoczęła się "końcowa faza" jego planu odsunięcia od władzy prezydenta Nicolasa Maduro i wezwał armię do poparcia go, aby zakończyć "uzurpację" Maduro.
Za prawowitego reprezentanta Wenezueli Guaido uznaje około 50 państw, w tym USA i większość członków UE.