Kościół Katolicki we Francji jest oburzony tym, co Emmanuel Macron wyczynia w sprawie aborcji. Francuski prezydent chce zmieniać konstytucję, by ułatwiać "swobodę kobiet" w sprawie zabijania nienarodzonych dzieci. - Bylibyśmy praktycznie jedynym krajem na świecie, który zapisałby takie prawo w swojej konstytucji. Jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie liczba aborcji rośnie każdego roku - przypomniał jeden z hierarchów.
Prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił niedawno, że projekt zmiany w konstytucji, mający na celu zagwarantowanie w konstytucji prawa do aborcji, zostanie w tym tygodniu przesłany do Rady Stanu i przedstawiony rządowi do końca 2023 roku. - W 2024 roku "swoboda kobiet w zakresie aborcji będzie już nieodwołalna" – podkreślił Pałac Elizejski.
Nie podoba się to oczywiście kościelnym hierarchom, którzy zarzucają prezydentowi, że nie prowadzi dyskusji na tak ważny temat.
Francja ma problem z aborcją. W przeciwieństwie do innych krajów europejskich liczba tych zabiegów stale rośnie. Ale zamiast zająć się wspomnianym problemem, my usiłujemy zamknąć dyskusję na ten temat, poprzez dogmatyzację aborcji, wprowadzenie jej do konstytucji
– w ten sposób francuski episkopat skomentował postawę Macrona.
"Dziś już co piąta ciąża we Francji kończy się aborcją" - przypomniał arcybiskup Pierre d’Ornellas.
- Bylibyśmy praktycznie jedynym krajem na świecie, który zapisałby takie prawo w swojej konstytucji. Jesteśmy jedynym krajem w Europie, gdzie liczba aborcji rośnie każdego roku. Jest ona dwukrotnie wyższa niż w Niemczech i nie sądzę, aby zapisanie w konstytucji wolności dostępu do aborcji zlikwidowało fakt, że jest to zawsze tragedia - dodał d’Ornellas.
Kościelny hierarcha stwierdził, że niepokoi go ryzyko naruszenia wolności słowa i wolności debaty w tak ważnej sprawie, jak kwestia aborcji. Co na to Macron? Wydaje się, że już zdecydował i nic go nie powstrzyma.