Około 100 lat przeleżał na dnie Morza Bałtyckiego nie sprawiając kłopotów, jednak, jak informuje estońskie ministerstwo klimatu z brytyjskiego niszczyciela HMS Cassandra zaczęło wyciekać paliwo. Choć członkowie resortu uspokajają, że sytuacja nie jest poważna, trwają prace nad pozbyciem się problemu.
Okręt zatonął w pobliżu zachodniego wybrzeża największej estońskiej wyspy - Saaremy - po I wojnie światowej. Ministerstwo poinformowało, że statek w momencie zatonięcia mógł mieć do tysiąca ton paliwa, z którego większość znajduje się w nim do dziś.
"Przeciek jest jednak mały i paliwo wydobywa się powoli, na powierzchni wody widoczne są jedynie niewielkie plamki mocno rozcieńczonego oleju"
"Biorąc pod uwagę względnie dobry stan wraku, zakłada się, że większość paliwa jest uwięziona w jego wnętrzu" - dodał ekspert.
Urzędnicy nadal uważnie monitorują wrak, śledząc wszelkie wahania wskaźnika wycieku. W resorcie klimatu trwają prace nad zainicjowaniem projektu współpracy międzyagencyjnej w celu przygotowania bezpiecznego wydobycia pozostałego paliwa.
Do tej pory na wodach estońskich zidentyfikowano 54 niebezpieczne dla środowiska wraki statków. Ich unieszkodliwianie, w tym opróżnianie, jest uważane za kosztowny proces wysokiego ryzyka, podejmowany tylko wtedy, gdy sytuacja może stać się potencjalnie niebezpieczna dla ludzi lub środowiska.