Skandal wywołała we Francji wiadomość, że sekcja SUD Education 93 lewicowej federacji związków zawodowych Solidaires organizuje kurs o przeciwdziałaniu rasizmowi połączony z warsztatami „niemieszanymi”, czyli zamkniętymi dla białych.
Zapowiedziany na grudzień dwudniowy kurs nazywa się „Na skrzyżowaniu ucisków, czyli jak wygląda antyrasizm w szkole?”. Jako jeden z tematów warsztatów wybrano „analizę rasizmu państwa, szczególnie w sektorze oświaty”.
Do telewizji i gazet sprawa kursu trafiła za pośrednictwem mediów społecznościowych, mimo że program spotkania został umieszczony na stronie internetowej SUD Education 93 już jakiś czas temu (93 w nazwie to numer departamentu Seine-Saint-Denis pod Paryżem).
Minister edukacji Jean-Michel Blanquer w odpowiedzi na interpelację poselską oświadczył, że „już samo sformułowanie (rasizm państwa - PAP) jest skandaliczne”, i zapowiedział, że wniesie skargę o zniesławienie przeciw SUD Education 93.
Od projektu odciął się przewodniczący stowarzyszenia SOS Rasizm Dominique Sopo. W komunikacie wyraził on „osłupienie z powodu inicjatywy, która nie ma nic wspólnego" ze zwalczaniem rasizmu, a „niemieszane warsztaty” nazwał „wprowadzaniem do Francji apartheidu”.
Jednak już przewodniczący rady stowarzyszeń osób czarnoskórych we Francji (CRAN) Louis-Georges Tin ocenił, że „rasizm państwa oczywiście istnieje”.
Jak inaczej nazwać to, że czarnoskórzy i Arabowie są kontrolowani przez policję sześciokrotnie częściej niż biali?
– pytał.
Planowany kurs to nie pierwsza impreza bez wstępu dla białych. W czerwcu br. subwencjonowane przez merostwo Paryża stowarzyszenie Mwasi ogłosiło Festiwal Afrofeministyczny, w ramach którego przewidziano zajęcia zarezerwowane dla „osób z rasą” (racisees). Tego nieznanego w języku francuskim pojęcia często używają organizacje uznawane za lewacko-islamistyczne na określenie osób o kolorze skóry innym niż biały.
Protest w sprawie festiwalu najpierw zgłosiły stowarzyszenia uważane za skrajnie prawicowe, nie zwróciło to jednak uwagi opinii publicznej. Następnie mer Paryża Anne Hidalgo zapowiedziała, że zakaże festiwalu, szybko jednak poszła na kompromis - w przestrzeni publicznej odbywać się miały imprezy dostępne dla wszystkich, a te dozwolone jedynie dla kobiet oraz dla osób (a więc i dla mężczyzn) „z rasą” - w lokalach prywatnych.
Stowarzyszenie Mwasi odpowiedziało na Twitterze, że początkowy program spotkania nie uległ większym zmianom. Festiwal odbył się pod koniec lipca.
Przed wakacjami osoby powiązane z ekstremistycznymi Tubylcami Republiki - uważanym za lewacko-islamistyczne stowarzyszeniem politycznym muzułmanów - ogłosiły zapisy na „obóz dekolonizacyjny”, przeznaczony wyłącznie dla osób „cierpiących z powodu rasizmu państwa”. Rok wcześniej ten sam obóz odbył się niezauważony przez media.