Wśród 123 zwolnionych w sobotę więźniów politycznych mają być między innymi obywatele Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Litwy, Ukrainy, Łotwy, Australii, Japonii a także Polski. Z więzienia wypuszczono Romana Gałuzę, którego oskarżono o "zdradę stanu" i przebywał w białoruskim areszcie śledczym od 2022 roku.
Jak wynika z informacji mediów, na wolność wyszła opozycjonistka Maria Kalesnikawa, a także laureat pokojowej nagrody Nobla Aleś Białacki, który został przymusowo deportowany na Litwę. Reżim w Mińsku uwolnił także niedoszłego kandydata na prezydenta Białorusi Wiktara Babarykę i działaczy Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" – Walancina Stefanowicza i Uładzia Łabkowicza.
⚡⚡ BREAKING: NOBEL PEACE PRIZE LAUREATE ALES BIALIATSKI IS FREE
— NEXTA (@nexta_tv) December 13, 2025
Ales Bialiatski, Nobel Peace Prize laureate and head of the Viasna Human Rights Centre, has been released after 1,613 days behind bars. https://t.co/uGaVZ2jO9S pic.twitter.com/FsDBBBhWko
Niestety, w gronie uwolnionych nie znalazł się Andrzej Poczobut, polski dziennikarz i działacz, członek zdelegalizowanego przez reżim Związku Polaków na Białorusi (ZPB), kawaler Orderu Orła Białego.
Андрэя Пачобута няма сярод вызваленых палітвязняў
— Viasna (@viasna96) December 13, 2025
Пра гэта паведаміў прэс-сакратар МЗС Польшчы. pic.twitter.com/FmdyPVX4cM
"Poczobut to cenny więzień Łukaszenki"
O komentarz do dzisiejszych wydarzeń portal Niezależna.pl poprosił Pawła Łatuszkę, byłego białoruskiego ambasadora, obecnie jednego z liderów tamtejszej opozycji.
Z jednej strony to ważne wydarzenie i za to należą się podziękowania stronie amerykańskiej, że prowadzi działania i wysiłki, których efektem jest zwolnienie części więźniów politycznych, jednak z drugiej strony bardzo straszne, bowiem potwierdza, że białoruski dyktator Alaksander Łukaszenka na oczach całego świata handluje ludźmi, w dodatku w sposób drastyczny. Większość z uwolnionych deportowano na Ukrainę, często bez dokumentów i prawa wyboru pozostania w kraju. To nic innego jak przymusowa deportacja i zbrodnia przeciwko ludzkości.
– wskazuje nasz rozmówca.
Nadal w więzieniach przebywa 1150-1200 więźniów politycznych. Jestem pewien, że nie wszyscy, którzy dziś opuścili więzienia, mieli status więźniów politycznych. W
poprzednim przypadku Łukaszenka wszystkich okłamał, bowiem mówił, że uwolnił 51 więźniów politycznych, a tak naprawdę, po naszym sprawdzeniu, okazało się, że tylko 39 miało taki status. Tu także nie wykluczam takiego scenariusza.
– dodaje.
Zdaniem Pawła Łatuszki, skierowanie większości z uwolnionych osób na Ukrainę nie jest przypadkowe.
Łukaszenka skierował ich na Ukrainę, bowiem chce doprowadzić do wznowienia kontaktów Mińska i Kijowa i w dalszej perspektywie do rozmów ws. pokoju na Ukrainie, by odbyły się one w Mińsku. W ten sposób chce uniknąć odpowiedzialności karnej za współudział w agresji, za deportacje ukraińskich dzieci i za zbrodnie przeciwko białoruskiemu społeczeństwu.
– uzupełnia.
"Od pięciu lat Łukaszenka w bezprecedensowy sposób prowadzi represje na narodzie białoruskim. Według danych ONZ, ponad 600 tys. Białorusinów zmuszono do opuszczenia kraju. Do tego dochodzą eksterytorialne zbrodnie na Białorusinach mieszkających poza granicami" – przypomina jeden z liderów białoruskiej opozycji.
Nasz rozmówca skomentował również fakt, że wśród uwolnionych nie znalazł się Andrzej Poczobut.
Andrzej Poczobut jest dla Łukaszenki cennym więźniem. Dyktator zdaje sobie sprawę, że Poczobut jest niezwykle ważny dla polskich władz i narodów Polski i Białorusi. On poprzez osobę Poczobuta chce utargować jak najwyższą cenę. To jest bardzo straszne.
– wskazuje Łatuszka.
Ten ruch, który dziś wykonał, jest tylko i wyłącznie efektem problemów gospodarczych białoruskiego reżimu, spadkiem w przemyśle, w rolnictwie, w eksporcie, spadkiem inwestycji. Zresztą Łukaszenka sam się do tego niedawno przyznał, dlatego idzie na ustępstwa.
– kończy.