Analitycy amerykańskiego think-tanku Atlantic Council odkryli arabskojęzyczne grupy na Facebooku, których uczestnicy omawiają kwestie nielegalnej imigracji do Unii Europejskiej z terenu Białorusi. Liczba tych grup podwoiła się w ciągu ostatniego lata.
Latem br. drastycznie wzrosła liczba nielegalnych imigrantów, którzy próbują sforsować granicę między Białorusią i m.in. Litwą. Większość złapanych przez litewską straż graniczną imigrantów pochodziła z Iraku.
Rząd w Wilnie otwarcie oskarżył reżim w Mińsku, że prowadzi wojnę hybrydową i używa imigrantów jako narzędzia nacisku geopolitycznego. Zdaniem litewskich władz działania Alaksandra Łukaszenki miały na celu wywarcie presji na Zachód i skłonienie do rezygnacji z nałożonych sankcji. Szybko odkryto na to dowody – m.in. nagrania z dronów pokazujących białoruskich pograniczników prowadzących imigrantów – a po uszczelnieniu granicy przez Litwę problem ten dotknął też Łotwę i przede wszystkim Polskę.
Eksperci z zajmującej się analizami wywiadowczymi organizacji DFRL, działającej w ramach amerykańskiego think-tanku Atlantic Council, postanowili się przyjrzeć facebookowym grupom dla imigrantów. Obiektem ich analizy stały się arabskojęzyczne grupy, w których nazwie znalazło się słowo „Białoruś”. Odnaleźli 46 takich grup. Zauważyli też, że ponad połowa (27) powstała już w tym roku, z czego 23 utworzono dopiero latem br.
Znalezione przez analityków grupy dzieliły się na ogólnodostępne i prywatne (dostęp do których zależy od zgody ich administratora). Nawet na tych ogólnodostępnych ich administratorzy nie podają żadnych informacji o sobie, a większość ich użytkowników korzysta z anonimowych kont. Grupy prywatne mają znacznie więcej członków niż te ogólnodostępne. Analiza lingwistyczna wykazała, że są prowadzone przez osoby, dla których arabski jest pierwszym językiem lub które doskonale go znają. Nie udało się odnaleźć dowodów, że za tymi grupami stoją białoruskie służby.
Eksperci DFRL poddali dokładniejszej analizie treści na 12 ogólnodostępnych grupach utworzonych latem. Twierdzą, że grupy te służą jako swego rodzaju targowisko, na którym osoby chcące emigrować do UE umawiają się z osobami, które za odpowiednią opłatą pomogą im w podróży. Równocześnie na tych grupach trwają także dyskusje pomiędzy samymi imigrantami, którzy często rozmawiają o tym jak np. najtaniej można dostać się na Białoruś, co ze sobą wziąć, jak sforsować granicę i nie dać się złapać pogranicznikom itp. Czasami w tych dyskusjach uczestniczą także osoby które już są w drodze. Regularnie na tych grupach pojawiają się również informacje o aktualnej sytuacji na granicy oparte o przetłumaczone komunikaty straży granicznej, polskich, litewskich i białoruskich mediów itp. Analitycy DFRL zauważają, że często te informacje nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdą.
Co ciekawe, zdaniem analityków coraz większą przeszkodą w realizacji planu Łukaszenki jest jego własna propaganda. Na tych grupach bowiem coraz częściej pojawiają się nagrania tworzone przez Białorusinów pokazujące rzekomą przemoc polskich i litewskich pograniczników. Jedno z nich to np. nagranie z 10 sierpnia pokazujące litewskich pograniczników, którzy rzekomo przenoszą nieprzytomną kobietę w ciąży na białoruską stronę granicy. W odpowiedzi na jego publikację Litwini pokazali własne nagranie pokazujące, jak „nieprzytomna” od razu wstała i razem z innymi imigrantami uciekła do lasu. 18 sierpnia Litwini pokazali też, jak grupa czterech imigrantów zaczęła udawać, że są atakowani gdy tylko pojawili się litewscy pogranicznicy. Cały „incydent” był filmowany przez białoruskiego strażnika, ale to nagranie najprawdopodobniej nie było opublikowane.
[polcam:https://niezalezna.pl/411853-dera-obawia-sie-eskalacji-na-granicy-polsko-bialoruskiej-to-moze-byc-droga-smierci]
Eksperci zauważają, że imigranci dzielący się tymi nagraniami nie wiedzą, że większość z nich została sfałszowana i naprawdę wierzą, że padną ofiarą brutalności pograniczników. Równocześnie coraz częściej pojawiają się doniesienia, że jeśli komuś nie uda się sforsować granicy, to utknie w pasie przygranicznym gdyż białoruskie służby nie wpuszczą go z powrotem. Wszystko to sprawia, że entuzjazm do podróży do UE przez Białoruś wyraźnie opada – a analiza została dokonana przed ujawnieniem, że kilkoro imigrantów straciło na granicy życie.