Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Szefowie państw G7 przestrzegają Putina. "Dalsza agresja Rosji wywoła konsekwencje"

Szefowie dyplomacji państw grupy G7 na zakończonym w niedzielę spotkaniu "zgodnie potępili rosyjskie zbrojenia i agresywną retorykę wobec Ukrainy". - Potwierdzamy nasze niezachwiane przywiązanie do suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, jak również do prawa każdego suwerennego państwa do decydowania o własnej przyszłości - poinformowali.

Fot. Aleksiej Witwicki | GAZETA POLSKA

- "Wzywamy Rosję do deeskalacji, wykorzystania kanałów dyplomatycznych i przestrzegania zobowiązań międzynarodowych w zakresie przejrzystości działań wojskowych, co uczynił prezydent (USA Joe) Biden podczas rozmowy z prezydentem (Rosji Władimirem) Putinem w dniu 7 grudnia"

- napisali ministrowie spraw zagranicznych w oświadczeniu wydanym po spotkaniu w Liverpoolu.

Zdecydowana reakcja

- "Ponownie potwierdzamy nasze poparcie dla podejmowanych w formacie normandzkim wysiłków Francji i Niemiec na rzecz pełnego wdrożenia porozumień mińskich w celu rozwiązania konfliktu we wschodniej Ukrainie"

- dodali.

Przypomnieli, że "jakiekolwiek użycie siły w celu zmiany granic jest surowo zabronione na mocy prawa międzynarodowego" i ostrzegli, że "Rosja nie powinna mieć wątpliwości, że dalsza agresja militarna przeciwko Ukrainie będzie miała ogromne konsekwencje i pociągnie za sobą poważne koszty".

- Potwierdzamy nasze niezachwiane przywiązanie do suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, jak również do prawa każdego suwerennego państwa do decydowania o własnej przyszłości. Pochwalamy postawę Ukrainy, która wykazała się powściągliwością. Zacieśnimy naszą współpracę w zakresie wspólnej i kompleksowej reakcji"

- zapewnili.

Czym jest G7?

Grupę G7 tworzą Wielka Brytania, która w tym roku jej przewodniczy, USA, Niemcy, Francja, Włochy, Japonia i Kanada. W weekendowym spotkaniu w Liverpoolu brał udział także wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. polityki zagranicznej Josep Borrell.

 



Źródło: PAP, Niezalezna.pl

as