Niedziela to jedenasty dzień inwazji rosyjskiej na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego. W związku z tą napaścią, wiele państw i przedsiębiorstw na świecie nałożyło na Rosję sankcje gospodarcze i polityczne.
Mimo jednoznacznie twardej reakcji Zachodu przeciwko zbrodniczym działaniom Kremla, w Parlamencie Europejskim słychać rozdźwięk pomiędzy tymi, którzy nie opowiadają się za zaostrzaniem sankcji oraz tymi, którzy oczekują dalszego podcinania rosyjskiej gospodarki.
O problemie mówił europoseł Prawa i Sprawiedliwości Janusz Saryusz-Wolski, który był gościem niedzielnego wydania specjalnego w Telewizji Republika.
- Jeśli główni partnerzy handlowi Rosji, tacy jak Niemcy, zgodzą się na to, żeby ponieść straty gospodarcze, wtedy te sankcje - takie jak SWIFT - przestaną być dziurawe jak szwajcarski ser
- mówił w rozmowie z red. Tomaszem Sakiewiczem. Polityk punktował, że „jeśli wyłącza się niewielką część banku, a nie cały system, to nie są sankcje”. - To jest pozorowanie sankcji - precyzował.
- Problem jest po stronie tych, którzy chcą udawać, że nakładają sankcje, ale tak naprawdę rzeczywiste, głębokie, uderzające w Rosję - blokują - mówił dalej.
Pytany, co jeszcze możemy zrobić, wskazuje:
„maksymalne, paraliżujące sankcje”.
- Musimy przestać się nimi zajmować i przejść do działań militarnych - przekonywał.
Saryusz-Wolski opowiedział się, aby Ukrainie dostarczyć „wszystkie rodzaje sprzętów, łącznie z myśliwcami”.
- W takich ilościach, jakich potrzebują - mówił.