Rosyjskie wojska zniszczyły już 60 proc. wszystkich budynków w Lisiczańsku na wschodzie Ukrainy. W mieście wciąż pozostaje jedna piąta mieszkańców, czyli około 20 tys. osób - poinformował szef administracji Lisiczańska Ołeksandr Zajka na antenie telewizji 1+1.
Szef miejskich władz potwierdził, że kluczowa trasa Lisiczańsk-Bachmut nie została zdobyta przez wroga, chociaż znajduje się pod ciągłym ostrzałem najeźdźców. "Można jednak dostarczać pomoc humanitarną, dlatego w Lisiczańsku nie brakuje żywności" - podkreślił Zajka.
Liczący przed rosyjską inwazją blisko 100 tys. mieszkańców Lisiczańsk jest położony nieopodal Siewierodoniecka - nieformalnej stolicy części obwodu ługańskiego kontrolowanej przez rząd w Kijowie i miasta stanowiącego obecnie główny cel rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Strategicznie ważna trasa, łącząca te ośrodki z Bachmutem w obwodzie donieckim, to szlak transportowy umożliwiający komunikację pomiędzy wschodnimi regionami kraju oraz miastami Dniepr i Zaporoże, a także centralną i zachodnią częścią Ukrainy.
W środę szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj poinformował, że siły agresora opanowały już około 70-80 proc. Siewierodoniecka, ale walki nadal trwają. W czwartek wieczorem prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał doniesienia, że ukraińskie wojska odniosły "pewne sukcesy" podczas bitwy o miasto.