- Mogą nas bombardować, ale nigdy nas nie złamią i nie będą rządzić naszym krajem. Rosjanie wrócą do domu w trumnach, albo zostaną pogrzebani w tej ziemi
- powiedział z gniewem w głosie Wołodymyr Maceluch.
„Můžou nás bombardovat, ale nikdy nás nezlomí a naši zemi neovládnou. Domů se vrátí v rakvích,“ řekl v reakci na ranní útok na nedalekou vojenskou základnu starosta Novojavorivsku Volodymyr Maceluch. https://t.co/lQaOhnVTiL
— Deník N (@enkocz) March 13, 2022
Burmistrz przemawiał przed urzędem miejskim w Nowojaworowiewsku, około pięciu kilometrów od miejsca, gdzie ratownicy wciąż wydobywali zabitych i rannych z gruzów bazy wojskowej zaatakowanej przez Rosjan we wczesnych godzinach porannych.
Gniew burmistrza jest tutaj powszechnie odczuwalny. Ale ta eskalacja nie jest nieoczekiwana. W ostatnich dniach Rosja ostrzegała, że uderzy w cele na zachodzie kraju, próbując powstrzymać transport broni z Unii Europejskiej oraz NATO na Ukrainę. Duża część tej pomocy trafia do atakowanego kraju przez Polskę.
W ostatnich dniach zachodnia Ukraina była stosunkowo bezpieczna – dla uchodźców, ale także dla ukraińskiego wojska. Wydawało się, że to tylko kwestia czasu, kiedy Rosja zwróci swoją uwagę na obiekty wojskowe i lotniska. W przedostatnią noc doszło do ataków na lotniskach w okolicach Łucka i Iwano-Frankiwska.
Pociski docierające przez polską granicę pomogły Ukrainie stawić twardy opór i przynajmniej częściowo zniweczyć znaczną przewagę Rosji w siłach pancernych.